[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Teraz nie mogę się temu oprzeć - powiedziała pogodnie.
R
L
T
Uśmiechnął się przeciągle, seksownie, lecz jednak powściągliwie. Grzeczny,
świetnie ułożony Luc. Nie chciała go takim. Pragnęła tajemniczego, nieokiełznanego
mężczyzny, którym był w środku, pod maską miłego, dbającego o maniery dżentelmena.
- O czym tak dumasz, Gaby?
- Och... - Odniosła wrażenie, że odczytuje jej myśli. - O kilku sprawach, którymi
muszę się zająć przed kolacją.
- Po lunchu zawiozę cię do wioski. Wtedy będziesz miała dość czasu, prawda?
- Pewnie tak. - Jeszcze nigdy z góry nie planowała erotycznej przygody, ale nie
zajmie jej to więcej niż kilka godzin. Pójdzie z Lukiem na tę kolację i ubierze się tak, że-
by sprawdzić jego opanowanie.
- Wymyśliłam plan - powiedziała Gabrielle kilka godzin pózniej w ulubionej kafej-
ce przyjaciółki.
- To znaczy? - Simone odwróciła twarz ku słońcu.
- Ten plan ma upewnić mnie w przekonaniu, że naprawdę podobam się Lucowi.
Poza tym chcę już mieć to za sobą, bo przez to, że jeszcze nie mam, jestem rozkojarzona
i nie mogę skupić się na pracy.
- Czyżby? - Simone spojrzała przeciągle znad okularów przeciwsłonecznych.
- Poradz mi, co zrobić, żeby go uwieść.
- Nie pomogę ci w uwodzeniu własnego brata!
- No dobrze, zatem faceta w ogóle.
- A, to zmienia postać rzeczy. Niech pomyślę... Potrzebna będzie sukienka.
- Mam sukienki.
- I trencz lub dłuższy żakiet, który zdejmiesz powoli, jak już będziecie w restaura-
cji. Moment obnażania jest bardzo ważny.
- A kiedy konkretnie?
- W restauracji, kiedy wiele oczu zwróci się w twoją stronę, a on będzie podkreślał
gestami i mimiką, że należysz tylko do niego.
- A potem?
- Miłe, wysublimowane rozmówki.
- O seksie?
R
L
T
- Nie, nie, nigdy o seksie, kiedy chcesz go uwieść!
- Hm... - Pomyślała, że wysublimowana salonowa konwersacja z seksem w tle i
Lucienem po drugiej stronie stolika to zbyt wiele jak na nią.
- Poza tym feromony, czyli perfumy, które je podkreślają.
- Dobrze, perfumy...
- Moja droga Gabrielle, uwodzenie to sztuka wojenna, a nie zabawa. Nigdy o tym
nie zapominaj.
- Wiem, nie zabawa... Ale sztuka wojenna? Może pojedynek? Byłoby mi łatwiej.
- Zwietnie, pojedynek. - Simone zmarszczyła brwi. - Kto mieczem wojuje, od mie-
cza ginie, moja droga. Luc umie uwodzić kobiety, a na twoim punkcie ma obsesję. Za-
częłam z tobą rozmawiać, bojąc się o niego, a teraz zaczynam bać się o ciebie. %7łebyście
tylko nie spłonęli w tym wspólnym ogniu. Nie chcę znowu stracić ani ciebie, ani jego.
- Dobrze, Simone. Będę bardzo ostrożna.
Tego wieczoru Lucien starannie wybierał strój, żeby dostosować się do Gabrielle i
do sytuacji. Garnitur nie, bo zbyt oficjalny... ale zamszowe spodnie i stary zegarek z po-
złacaną tarczą i brązowym paskiem pasował doskonale. Do tego wybrał koszulę w spor-
towym stylu i zastanawiał się nad spinkami. Potrzebował kobiecej rady.
Zastał Simone nad lekturą w saloniku telewizyjnym. Pokazał jej spinki.
- Tak czy nie?
- To znaczy?
- Zamierzam iść na kolację z pewną uroczą i piękną kobietą, która mnie zna i na
której pewnie nie zrobię już wrażenia.
- Dobrze, zatem bez spinek. Nie musisz napuszać się jak Duvalier, chyba że się bo-
isz, iż zedrze z ciebie tę koszulę.
- Nie, żadnych rozbieranek. Dzisiaj króluje powściągliwość.
- Słucham?
- Powściągliwość. - Zajął się spinkami, a kiedy skończył, zobaczył, że Simone
wróciła do lektury. Poczuł się urażony kompletnym brakiem siostrzanej uwagi. - Chcia-
łem powiedzieć, że zamierzam spędzić przyjemny wieczór, który jednak nie zostanie
zwieńczony erotycznymi figlami. Jak to zrobić?
R
L
T
- A co zwykle robisz? - Simone opuściła książkę.
- Zwykle kończy się seksem, więc pytam o radę.
- To z Gabrielle zamierzasz spędzić wieczór bez seksu?
- Proszę o następne pytanie. I o ogólne porady, które mogą okazać się pomocne.
- Nie jestem przygotowana na tę rozmowę - powiedziała ostrożnie Simone.
- To powiedz, że nie wiesz.
- Daj mi pomyśleć, człowieku!
- W porządku.
- Nie daj się uwieść - po chwili zadumy powiedziała Simone. - Zignoruj wszelkie
seksualne podteksty. Zatem jeśli powita cię kobieta w obcisłej, wydekoltowanej sukien-
ce, uśmiechnij się luzno i zapytaj, czy lubi szczeniaczki.
- Szczeniaczki?
- Tak. Nie kociaczki. Z kociaczkami możesz zajść za daleko. Prowadz przyziemną
konwersację i miej się na baczności. Szkoda, że nie możesz wypożyczyć pieska.
- Wypożyczyć? Chyba zwariowałaś. Nie, dzięki, za tę poradę wielkie dzięki.
- Powinieneś też coś zrobić z włosami.
- A co, wyblakły, a może łysieję?
- Nie, co ty, ale totalnie zasłaniają ci twarz, kiedy się pochylasz. Wprawdzie dzie-
więć na dziesięć kobiet chciałoby wplatać w nie palce, ale nie ta jedna, jak sądzę... Lepiej
zwiąż je w kucyk. Będzie widać całą twą urodę.
- Co? - Luc pogubił się w zawiłościach kobiecej psychiki.
- Pożyczę ci gumkę. To bardzo męskie.
- A nie będzie chciała ich rozplątać?
- Nie, no co ty. Gdzie masz płaszcz?
- Płaszcz też?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates