[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Co spowodowało, że zmienił zdanie? zapytał Patmore.
Wie, że na niego czekamy odpowiedział Maks.
Tak? A kto mu powiedział?
Nikt oznajmiła Mary. Wyczuwa to.
Wyczuwa to? Jak?
On musi... on prawdopodobnie...
Tak?
Westchnęła.
Nie wiem.
135
W moim biurze zaczął zdenerwowany Patmore dziś rano wiedziała pani
tak dużo. Wszystko pani wiedziała. Teraz cholernie niespodziewanie nic pani nie wie.
Oczywiście nie wie pani także, że jeśli zechcę, mogę stać się bardzo nieprzyjemny dla
kogoś, kto przychodzi do mojego biura, składa fałszywe oświadczenie, marnuje mój
czas i czas moich ludzi tylko po to, aby się trochę uśmiać. Jakiś idiotyczny żart!
%7łebyś tylko nie dostał zawału powiedział Lou. I nie doprowadz Mary do za-
wału.
Patmore odwrócił się od kobiety i stanął twarzą do Lou.
Na ciebie spadłaby część winy, gdybym ruszył tę sprawę.
Nie masz czego ruszać powiedział cierpliwie Lou. Wiesz bardzo dobrze, że
nie napisaliśmy oświadczenia o przestępstwie, poza tym nie składaliśmy fałszywych
oświadczeń. Po prostu przyszliśmy do twego biura, aby cię powiadomić, iż mamy po-
wody podejrzewać, że zostanie popełniona zbrodnia.
Patmore spojrzał na niego.
Podpuściłeś mnie.
John, to śmieszne.
I Percy Osterman ci pomógł. Dlaczego? Do diabła, nie. Nie musisz mi mówić.
Rozumiem, dlaczego to zrobił. Kiedy ludzie tutaj głosowali a Percy od początku się
temu sprzeciwiał na własną policję, był zawiedziony. Nie przepada za mną, niepraw-
daż? Nigdy tego nie okazywał, ale z pewnością nie przepada.
Mylisz się całkowicie. Bądz rozsądny, John. Nikt nie knuje przeciwko tobie. Mary
jest szczera. Percy był szczery. Wszyscy jesteśmy. My... zaczął Lou.
Chcesz zrobić ze mnie głupca. Patmore skierował palec na twarz Lou. Lepiej
nie drukuj w swojej przeklętej gazecie nic o tej sprawie, o mnie, i że dałem się nabrać
na te psychiczne bzdury, bo jeśli to zrobisz, oskarżę cię o zniesławienie. Oskarżę cię
o wszystko, co mam przeciw tobie. W jego zazwyczaj spokojnych brązowych oczach
płonął niezwykły ogień.
Mary chwyciła Lou za ramię.
Mam już dosyć, Lou. Nie chcę, żebyśmy mieli jakieś kłopoty.
Tak poparł ją Maks. Dajmy temu spokój. Chodzmy.
John, nie zamierzam pisać o tobie. Nie zależy mi na tym, by robić z ciebie głupca
w prasie stwierdził Lou. Musisz sobie jedynie zdać sprawę, że w tym mieście gra-
suje psychopatyczny morderca i...
Już o mnie wcześniej pisałeś zaperzył się Patmore.
Lou zaczął tracić cierpliwość.
Zawsze pisałem artykuły z punktu widzenia lojalnej opozycji, gdy się z tobą nie
zgadzałem. Ale zawsze byłem w porządku wobec ciebie. Prawdę mówiąc, sądzę, że by-
łem zbyt tolerancyjny. Podkładanie świni nie jest w moim stylu. Bóg jeden wie, że gdy-
bym chciał zrobić z ciebie idiotę, mogłem tego dokonać.
136
Mary ścisnęła ramię Lou i przywarła do niego.
Patmore rzucił ze złością:
Jesteś parszywym reporterem ze śmierdzącego brukowca, a do tego ochlapusem.
Przez moment myślała, że Lou go zdzieli. Ale Lou tylko spojrzał na Patmore a i po-
wiedział:
Człowiek pijany może zawsze mieć nadzieję, że następnego dnia mu przejdzie. Ale
głupiec o dennym poziomie inteligencji musi z tym żyć do śmierci.
Cholera rzucił Patmore. Cofnął się ku masce samochodu, wziął krótkofalówkę
i wywołał z wież Wintermana, Holtzmana i Teagartena.
Przykro mi powiedziała Mary do Lou. Przepraszam.
To nie twoja wina, że on jest idiotą.
Maks otworzył drzwi samochodu.
Chodzcie. Zabieramy się stąd.
Gdy znów znalezli się w zawalonym książkami pokoju Lou Pasternaka, Maks zapy-
tał:
Co teraz?
Czekamy odparła Mary.
Na co? spytał Lou.
Poczekamy, aż on znów zacznie zabijać ludzi rzekła znużona.
PITEK,
25 GRUDNIA
16
W pokoju motelowym było ciemno. Leżała na boku. Obróciła się na plecy.
Męczyło ją klaustrofobiczne uczucie, że sufit zaczyna się na nią opuszczać.
Nie możesz wyłączyć swego umysłu? spytał Maks.
Myślałam, że śpisz.
Czekałem, aż zaśniesz.
Byłeś tak cicho stwierdziła.
Próbowałem ci nie przeszkadzać.
Która godzina?
Trzecia.
Zpij już, kochanie. O mnie się nie martw.
Nie mogę spać, gdy wiem, że się martwisz.
Wciąż mi się wydaje, że słyszę kogoś u drzwi.
Nikogo nie było przy drzwiach. Usłyszałbym.
Wydaje mi się też, że ktoś jest przy oknie.
Tam też nikogo nie ma. To nerwy.
Zmiechu warte powiedziała.
Może powinnaś coś zażyć.
Wzięłam tabletkę nasenną dwie godziny temu.
Więc wez drugą.
Kim on jest, Maks?
Kto?
Morderca.
To po prostu jakiś człowiek.
Nie.
Tak, Mary. Tak. Zwykły człowiek.
139
Wokół niej pulsowała ciemność.
On jest czymś więcej powiedziała.
Wez drugą tabletkę.
Rzeczywiście, chyba powinnam. Ale zaczynałam już się odzwyczajać. Zaczynałam
przełamywać ten nawyk.
Po tej sprawie będziesz spać jak kamień. Ale właśnie teraz potrzebne są ci piguł-
ki. Masz powody, by je brać.
Przyniesiesz mi jedną?
Przyniósł szklankę wody i tabletkę, poczekał, aż ona ją połknie, wyłączył światło
i wrócił do łóżka.
Przysuń się poprosiła.
Leżała tyłem do niego. Pośladki na jego podbrzuszu. Jak dwie łyżeczki w szufladzie.
Minęło kilka minut ciepłej ciszy. W końcu powiedziała:
Robię się senna.
Dobrze pogłaskał ją.
Potem rozległo się:
Maks?
Hmm?
A jeśli on nic nie może poradzić na to, że jest zły i robi potworne rzeczy? Może on
urodził się zły. Może nie zawsze uczymy się zła. Może rodzice i otoczenie nie zawsze są
winni, że dziecko jest złe. Czasem może być to sprawa genów.
Bądz już cicho.
Maks, czy ja umrę?
W końcu wszyscy umrzemy.
Ale niedługo. Czy ja niedługo umrę?
Nie tak szybko. Jestem z tobą.
Przytul mnie.
Przytulam cię przecież.
Chcę być silna.
Jesteś silna.
Czyżby?
Po prostu nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Po dziesięciu minutach już spała.
Nadal głaskał ją po głowie.
Słuchał, jak oddycha.
Nie chciał, żeby umarła. Miał nadzieję, że nie będzie musiała umrzeć. Całym ser-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates