[ Pobierz całość w formacie PDF ]
stojący na kominku i ledwo mogła uwierzyć, że jest prawie
jedenasta. Nie przypominała sobie, by kiedykolwiek spała tak
długo. Poprzedniego dnia konsjerżka uprzedziła ją i Kendrica,
że jeśli będą mieć ochotę na małe śniadanie", powinni
zadzwonić, a córka lub ona sama przyniosą posiłek na górę.
Zena wyciągnęła zatem rękę do dzwonka, gdy przyszło jej na
myśl, że może Kendric zamówił już śniadanie. Weszła szybko
do salonu, by się upewnić. Był pusty. Zastukała do drzwi
sypialni brata. Była mu wdzięczna, że wracając pózno w nocy
nie obudził jej. Kendric nie odpowiadał. Otworzyła drzwi i
pierwsze, co ujrzała, to ubrania brata porozrzucane na
krzesłach i na podłodze. On sam leżał w łóżku pogrążony w
głębokim śnie. Na moment zawahała się, czy go obudzić, lecz
szybko doszła do wniosku, że lepiej pozwolić mu się wyspać.
Wyszła z pokoju, zamknęła drzwi i zadzwoniła po śniadanie
zastanawiając się, jak Kendricowi uda się wypić ciepłą kawę,
jeśli dostaną tylko jeden wspólny posiłek. Minęło sporo czasu,
zanim w salonie pojawiła się córka konsjerżki z tacą, na której
dymił dzbanek z gorącą kawą w otoczeniu ciepłych rogalików,
truskawkowego dżemu i masła.
- Dzień dobry pani - przywitała się Renee stawiając "małe
śniadanie" na stoliku przy oknie. - Słyszałam, jak wróciła pani
o czwartej rano. Ale pan wrócił bardzo, bardzo pózno.
Dopiero o siódmej. Domyśliłam się więc, że pewnie jeszcze
śpi.
- O siódmej?! - krzyknęła Zena. - Chyba nawet w Paryżu
ludzie nie tańczą do tej pory!
Dziewczyna zerknęła na nią podejrzliwie i chichocząc
zauważyła:
- Nie sądzę, by pan tańczył całą noc. Z pewnością nie,
m'mselle!
Po czym wyszła z pokoju, zostawiając Zenę w domysłach,
co oznaczają jej słowa. Jeśli Kendric nie tańczył, to gdzie
był?", zastanawiała się. W końcu doszła do wniosku, iż
najprawdopodobniej odprowadził atrakcyjną Francuzkę do
domu i został u niej aż do rana, spędzając czas na rozmowie
przy winie.
Nie była przez nikogo wtajemniczona w szczegóły
przygody Kendrica z rosyjską baletnicą, nawet przez niego
samego. Nadal sądziła, że rodzice złościli się na brata
wyłącznie z powodu samowolnego i potajemnego
wychodzenia z pałacu i spotykania się z kimś takim, jak
balerina, która nie była według arcyksiężnej odpowiednim
towarzystwem dla następcy tronu. A jeśli Kendric
zachowywał się wówczas tak, jak wczoraj w paryskich
lokalach?", zastanowiła się teraz Zena i już bez trudu mogła
pojąć oburzenie matki. A gdyby tak mama dowiedziała się,
co wyczyniał na Montmartre z Yvonne? Całkiem by
oszalała!", pomyślała i raptem uświadomiła sobie, że jej
zachowanie wcale nie było lepsze. Tańczyła przecież z
mężczyzną, którego nikt jej formalnie nie przedstawił, i co
więcej, umówiła się z nim na obiad sam na sam, chyba że
dołączyłby do nich Kendric. Myśl o gniewie matki była
odstraszająca, lecz Zena powtarzała sobie, że nikt o niczym się
nie dowie pod warunkiem, że baron i hrabina nie opłakują już
w pałacu ich zniknięcia. Niemożliwe! Jestem pewna, że nie",
pocieszała się. Kendric ma rację. Przecież nie będą
ryzykować utraty swych pozycji, przyznając się do
niekompetencji". Mimo to sama świadomość, że mogliby to
uczynić, była przerażająca.
Zjadła śniadanie i wróciła do sypialni, by się przebrać. Bez
pomocy służącej z trudem zasznurowała mały gorset. Będąc
zaś pewną, że nie poradzi sobie z mnóstwem małych guzików
tyłu sukni, postanowiła zaczekać z tym do ostatniej chwili w
nadziei, że Kendric wkrótce się obudzi. Jeśli pozwoli mu
zostać w łóżku do dwunastej, i tak będzie to oznaczało tylko
pięć godzin snu, a to niewiele po nie przespanej nocy.
Upinając sobie włosy najlepiej, jak potrafiła, rozmyślała,
że jeśli mieliby wyjść z Kendrikiem również dzisiejszego
wieczora, będzie musiała poprosić konsjerżkę, by sprowadziła
dla niej fryzjera. Wyjęła z szafy jedną ze swych
najładniejszych i najszykowniejszych sukni. Uśmiechnęła się
na myśl o tym, że zanim ubierze się w nią na odbywające się
każdego lata ceremonialne przyjęcie królewskie, na które była
szyta, zjawi się w niej najpierw w skromnej, paryskiej
restauracji. Suknia ta miała też być, jak twierdziła arcyksiężna,
odpowiednim strojem na wyścigi o Prix d'Or, w których brał
udział koń księcia Faverstone. Z pewnością zdziwiłby się,
gdyby wiedział, że wcześniej miałam ją na sobie w Paryżu,
siedząc przy stole sam na sam z francuskim hrabią, który
przedstawił mi się na balu artystów", pomyślała i uświadomiła
sobie nagle, że może wiedząc o tym, książę Faverstone
zrezygnowałby z poślubienia jej. W ten sposób pozbyłaby się
go na zawsze. Tylko że wówczas zamiast niego jej mężem
mógłby zostać jakiś potworny niemiecki arystokrata podobny
do Georga, a to byłoby leszcze gorsze! Nie, nie będę się tym
przejmować!", powtórzyła sobie stanowczo. Przynajmniej
przez te kilka dni zapomnę się i będę tylko Zeną Bellefleur -
dziewczyną bez znaczenia, która może robić co zechce".
Jednak czy jako panna z paryskiego półświatka, którą to rolę
przeznaczył jej Kendric, powinna zachowywać się jak
Yvonne? Zena czuła, że nie było to możliwe. Jak mogłabym
zarzucać mężczyznie w taki sposób ręce na szyję, tak go
obejmować i całować, i tańczyć w ten zakazany sposób?!" -
pomyślała. Nie potrafiłaby flirtować otwarcie z mężczyznami,
tak jak robiły to obserwowane przez nią kobiety.
Przypomniała sobie damy, które widziała w Cafe Anglais".
Wydawało się, że pochodzą z wyższych sfer niż dziewczęta na
balu. Pewnie siedzą tylko w fotelach i starają się pięknie
wyglądać, rozmyślała, a mężczyzni prawią im komplementy,
obsypując je klejnotami za to tylko, że są jak wspaniałe
obrazy, które można powiesić na ścianie i cieszyć się ich
widokiem". Zamyśliła się. Instynktownie czuła, że damy te
muszą jednak robić coś jeszcze, o czym nie miała pojęcia.
Gdy zegar wybił dwunastą, postanowiła obudzić Kendrica
i zapytać, czy zechce pójść z nią i hrabią na obiad. Drzwi
zostawiła otwarte i gdy już miała wstać, usłyszała, że Kendric
wychodzi ze swej sypialni. Krzyknęła z radości i wybiegła do
salonu, by się z nim przywitać.
- Kendric! Obudziłeś się nareszcie! Tak się cieszę!
Myślałam, że prześpisz cały dzień.
Kendric przecierał oczy.
- Chętnie bym to zrobił - ziewnął. - Która godzina?
- Po dwunastej. Zadzwonić po śniadanie, czy zjesz od
razu obiad?
- Chyba napiję się najpierw kawy - odrzekł. - Za dużo
wczoraj wypiłem. Głowa boli mnie jak diabli!
- Och, Kendric, tak mi przykro! Mam coś do nacierania
skroni. Zwilżę chusteczkę. Przyłożysz sobie do czoła. Może ci
pomoże.
Kendric jęknął i opadł ciężko na krzesło przy oknie. Ze
zwichrzonymi płowymi włosami wyglądał jak uczniak, który
właśnie wrócił ze szkoły. Zena zadzwoniła po śniadanie, po
czym przyniosła zwilżoną chustkę i obłożyła nią skronie brata.
Położył głowę na oparciu i zamknął oczy.
- Kendric, posłuchaj - nie dała mu spokoju Zena. - Hrabia
zaprosił nas na obiad i zaraz tu będzie. Jeśli nie masz ochoty
wychodzić, to sama z nim pójdę.
Kendric otworzył oczy.
- Właśnie mi przypomniałaś - stęknął - że obiecałem
zabrać Yvonne na obiad.
- A więc obejdziesz się beze mnie! Uśmiechnął się
figlarnie.
- Prawdę mówiąc głowiłem się, co z tobą począć?
- Och, nie ma sprawy - odparła Zena. - Pójdę z hrabią na
obiad. Cieszę się, że tak się złożyło. Nie zamierzam
bynajmniej przeszkadzać ci w twoich uciechach.
- To odpowiednie słowo - przyznał i odzyskując swą
zwykłą formę, wyprostował się. - Chyba nie muszę ci mówić,
Zeno, że się w niej zadurzyłem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates