[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cił swe prawdziwe bogactwo.
Onyks wyraznie żałował, że pozwolił Olsze dokonać owej niezwykłej wymiany. Już
wcześniej traktował go bardzo uprzejmie. Teraz jednak zachowywał się z najwyższym
112
szacunkiem i rewerencją, natomiast jego stosunek do czarnoksiężnika z Palnu wyraz-
nie ochłódł. Sam Olcha nie czuł niechęci wobec Seppela i nadal mu ufał. Dawne Moce
to Dawne Moce. Człowiek odwołuje się do nich na własne ryzyko. Seppel uprzedził,
jaka będzie cena, a on ją zapłacił. Nie do końca rozumiał, jak bardzo okaże się wysoka,
ale to już nie wina Seppela, tylko jego własna. Nigdy nie dostrzegał prawdziwej warto-
ści swego daru.
Siedział zatem obok dwóch czarowników niczym fałszywa moneta pośród szczero-
złotych i słuchał ze skupieniem, ufali mu bowiem i mówili swobodnie, a w ich słowach
kryła się nauka, o której nie mógł marzyć jako zwykły wioskowy czarownik.
Tu, w jasnym cieniu płóciennego daszku, rozmawiali o wymianie znacznie większej
niż ta, której dokonał, by pozbyć się snów. Onyks kilkakrotnie wymawiał słowa w Daw-
nej Mowie, które wspomniał na dachu Seppel: Verw nadan. Powoli Olcha zaczynał poj-
mować, iż słowa te znaczą wybór, podział, rozdzielenie jedności na dwie części. Dawno,
dawno temu, przed czasami królów z Enladu i powstaniem pisma hardyckiego, może
w ogóle przed językiem hardyckim, gdy istniała jedynie Mowa Tworzenia, ludzie doko-
nali wyboru. Zrezygnowali z jednej wielkiej mocy bądz czegoś, co posiadali, po to by
zdobyć inną.
Trudno mu było zrozumieć rozmowę magów  nie dlatego że coś ukrywali, lecz
ponieważ poszukiwali znaczeń wydarzeń z odległej, mglistej przeszłości, czasów, któ-
rych nie sięga pamięć. Z konieczności w ich ustach pojawiały się często słowa z Daw-
nej Mowy. Czasami Onyks całkowicie na nią przechodził. Seppel zawsze odpowiadał
po hardycku  oszczędnie używał Słów Tworzenia. W pewnej chwili uniósł dłoń, po-
wstrzymując Onyksa, a gdy czarodziej z Roke spojrzał na niego pytająco, odparł łagod-
nie:
 Magiczne słowa mogą działać.
Nauczyciel Olchy, Gap, także nazywał słowa z Dawnej Mowy magicznymi. Każde
ukrywa w sobie potężny czyn, powtarzał. Prawdziwe słowo tworzy prawdę. Gap bardzo
rzadko używał znanych sobie magicznych słów. Wymawiał je jedynie w potrzebie, a gdy
zapisywał jakąkolwiek runę prócz zwykłych hardyckich, zmazywał ją, gdy tylko skoń-
czył. Większość magów zachowywała podobną ostrożność, niektórzy dlatego że zazdro-
śnie strzegli swej wiedzy, inni z szacunku, jaki żywili wobec Mowy Tworzenia. Nawet
Seppel, czarnoksiężnik dysponujący znacznie rozleglejszą wiedzą i zrozumieniem
owych słów, wolał nie odwoływać się do nich w rozmowie, lecz trzymać się pospolitego
języka, który pozwalał nie tylko na błędy i kłamstwa, ale też niepewność i zmianę zda-
nia.
Być może, właśnie to stanowiło część wielkiego wyboru, jakiego ludzie dokonali
u zarania dziejów, rezygnacja z dogłębnej znajomości Dawnej Mowy, którą niegdyś wła-
dali równie dobrze jak smoki. Olcha zastanawiał się, czy uczynili to, aby zdobyć własny
język, język pasujący do ludzi, w którym mogli kłamać, oszukiwać, zwodzić i wymyślać
cuda, jakie nigdy nie istniały i nie powstaną.
113
Smoki znały jedynie Dawną Mowę. A przecież ludzie zawsze powtarzali, że smoki
kłamią. Czy tak jest rzeczywiście? Skoro magiczne słowa są prawdziwe, czy smok może
nimi skłamać?
Seppel i Onyks dotarli do jednej z pełnych namysłu chwil przerwy w swej rozmowie.
Widząc, iż Onyks drzemie, Olcha zwrócił się do czarnoksiężnika z Palnu.
 Czy to prawda  spytał cicho  że smoki potrafią skłamać w Prawdziwej
Mowie?
Palnijczyk uśmiechnął się.
 Tak, a przynajmniej tak mówimy na Palnie. Dokładnie tak brzmiało pytanie, które
Oth zadał Ormowi tysiąc lat temu pośród ruin Ontuego.  Czy smok może kłamać?
 zapytał mag, a Orm odpowiedział:  Nie , po czym owionął go ogniem i spalił na po-
piół... Czy jednak mamy wierzyć w tę opowieść, skoro mógł ją powtórzyć tylko Orm?
Nieskończone są spory magów, rzekł w duchu Olcha.
Onyks na dobre zasnął, opierając głowę o burtę. Jego poważna, napięta twarz odprę-
żyła się, rozpogodziła.
 Olcho  jeszcze ciszej niż zwykle odezwał się Seppel  mam nadzieję, że nie ża-
łujesz tego, co uczyniliśmy w Aurun. Nasz przyjaciel uważa, iż nie dość wyraznie cię
ostrzegłem.
 Jestem zadowolony  odparł bez wahania Olcha. Seppel skłonił swą ciemną
głowę.
 Wiem, że próbujemy zachować Równowagę  ciągnął Olcha po chwili  lecz
Moce Ziemi mają własne zamysły.
 A ludziom trudno pojąć ich osąd.
 Istotnie. Próbuję zrozumieć, czemu właśnie mój dar był ceną za spokój. Czemu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates