[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Patrząc na tę znaną, a przecież nieco inną kamienicę, Bartek przypomniał sobie swoje ostatnie
sny o matce. Jej twarz po raz pierwszy tak wyraziście zobaczył właśnie w tym śnie tu, w Wokarku.
Powoli, z uczuciem niepokoju zaczął wchodzić na dobrze sobie znane stare drewniane schody.
Cicho trzeszczały pod jego stopami. Dotykał tej samej, co zawsze gładkiej poręczy rzezbionej
w drzewie. Minął pierwsze piętro, zaczął wchodzić na drugie. Mieszkanie nr 8. Nacisnął dzwonek
i usłyszał, jak tam, po drugiej stronie drzwi, zaświergotał ptasim głosem. W otwartych drzwiach miesz-
kania stanęła mała dziewczynka.
Och, jaki jesteś' wielki!- zaśmiała się z podziwem i bez strachu.
Numery stron
Władca Lewawu Strona Numery stron z Statystyka
Mamo! Chodz, zobaczysz olbrzyma! Wygląda jak chłopiec, ale jest większy od naszego taty!
Chodz, mamusiu, szybko!
Bartek stał w progu oszołomiony. Po chwili usłyszał drobne kroki i w przedpokoju pojawiła się
Allianka z jego snu!
Chłopiec osłupiał z wrażenia, niezdolny wyrzec choćby pół słowa. Zauważył jednak, że
i Allianka jak urzeczona wpatruje się w jego twarz.
Nagle krzyknęła wysokim, srebrzystym, wibrującym łzami głosem:
Ketrab! Ketrab?! Wróciłeś'! Jaki jesteś' wielki! Och, mój synku, zawsze, zawsze wierzyłam
w twój powrót! Ani na chwilę nie przestałam wierzyć, choć wszyscy dokoła. Ketrab.
Zanim Bartek zdołał wyjąkać pół słowa, Allianka pomimo swego małego wzrostu porwała go
w ramiona. Z jej pięknych niebieskich oczu płynęły łzy, ale usta śmiały się.
Kelef! Chodz tu szybko! Nasz Ketrab wrócił. Nasz syn znowu jest w domu! Kelef!
W progu stanął wysoki jak na Allianina mężczyzna o jasnej, łagodnej twarzy. Sięgał Bartkowi
prawie do ucha.
Ketrab? To niemożliwe, Airam. to niemożliwe. Ketraba porwały Pajęczaki. Ten wielki chło-
piec rzeczywiście przypomina trochę Ketraba rysami twarzy, ale..
Przypomina!- krzyknęła Airam oburzona, nie wypuszczając z objęć oniemiałego Bartka.
Ależ jest taki sam, choć upłynęło dziewięć lat!
Kelef przyglądał się Bartkowi ze wszystkich stron.
Rzeczywiście, istnieje podobieństwo. Nie wiem, chłopcze, czy jesteś Ketrabem, ale witamy cię
serdecznie.
Na ścianie przedpokoju wisiało duże lustro. Jeden rzut oka upewnił Bartka, że Airam ma rację:
byli z Kelefem bardzo do siebie podobni. Tyle że wiek poznaczył jasną twarz Kelefa licznymi zmarszcz-
kami i musieli stanąć blisko siebie, by podobieństwo stało się widoczne.
Kelef także spojrzał w lustro i jego nieufność zaczęła znikać. Malutka dziewczynka, piszcząc,
uwiesiła się u rąk Bartka.
Ty jesteś Ketrab, mój braciszek? Mamusia zawsze mówiła, że wrócisz! I wróciłeś! Och, jak ja
się cieszę.!
Bartek wciąż nie mógł wydobyć z siebie głosu. Przecież nie jest żadnym Ketrabem! Nie jest Al-
lianinem, nie urodził się w Wokarku, tylko w Krakowie! Owszem, ta piękna mała kobieta dwukrotnie
przyśniła mu się jako jego mama, ale to był tylko sen! I on, Bartek, nie może udawać, że jest synem tych
uroczych, miłych ludzi, choćby nie wiem jak tego pragnął! W głębi serca Bartek czuł, że Airam i Kelef
mogliby być jego rodzicami, tak bardzo pasowali do jego wyobrażeń o zaginionych rodzicach. Wiele
razy, wędrując ulicami Krakowa, chłopiec przyglądał się przechodzącym kobietom
i zastanawiał się, która z nich mogłaby być jego mamą, ale żadna nie była podobna do obrazu, który Bar-
Numery stron
Władca Lewawu Strona Numery stron z Statystyka
tek cierpliwie i z wiarą budował w swojej wyobrazni. Tym razem było całkiem inaczej. Po raz pierwszy
pragnął, aby marzenie przybrało realny kształt.
Nie nazywam się Ketrab i nie sądzę, żebym nim był wyjąkał wreszcie.
Ależ to nie ma znaczenia! - zaśmiała się Airam.
Możesz nazywać się, jak chcesz, ale jesteś Ketrabem, moim synem. Spójrz w lustro! Tylko Ke-
lef może być twoim ojcem! Moje serce czuje i wie, że jesteś Ketrabem, choć nie widziałam cię dzie-
więć długich lat i jesteś olbrzymi jak żaden Allianin.
Nie jestem Allianinem znów powtórzył Bartek.
Nie urodziłem się w Wokarku. Miasto, z którego pochodzę, to Kraków. Oba miasta są podob-
ne, ale są to dwa całkiem różne miasta! Na pewno nie jestem Allianinem, bo nawet Pajęczaki nie
chcą mnie atakować! I mam na imię Bartek! Bartek, nie Ketrab!
Bartek? - powtórzyła z zachwytem mała dziewczynka
Jakie śliczne imię!
Bartek? - podchwycił Kelef.
Wspak? Bartek wspak to właśnie Ketrab. Kraków? Wokark? Ale dlaczego wspak? Co znaczą
te dziwne nazwy?
Zostawcie go w spokoju -szepnęła Airam.
Mój syn Ketrab wrócił. I nic więcej się nie liczy. Nie ma znaczenia, jakie imię nadali mu inni
ludzie, bo to jest mój syn.
Bartek! Ketrab! Pocałuj mnie! Ja jestem Aloj, twoja mała siostrzyczka! Zawsze tak pragnęłam
mieć brata wołała dziewczynka, podskakując radośnie. Starszy i tak silny brat jak ty obroni mnie na-
wet przed Pajęczakami!
Ketrab jest zapewne zmęczony i głodny, daj mu teraz spokój, córeczko -powiedział Kelef.
Nie, nie - szybko odparł Bartek, choć czuł, jak szumi mu w głowie z nadmiaru wrażeń.
Nie chcę ani jeść, ani odpoczywać. Opowiedzcie mi o swoim synu, a ja opowiem wam o sobie.
O rany, ja chyba oszaleję!
Zaginąłeś mając cztery latka - zaczęła Airam.
Właśnie wtedy zaginęli moi rodzice. Gdy miałem cztery lata -szepnął chłopiec.
Wyszliśmy z tobą na spacer - ciągnęła Airam.
Aloj jeszcze nie było na świecie. Pogoda była piękna, słoneczna. Mieliśmy z tobą zawsze ten
sam kłopot: ilekroć wychodziliśmy z domu, wołałeś, że chcesz iść na Lewaw.
Airam spoważniała na to wspomnienie, choć było odległe, Kelef sposępniał.
Tak, byłeś bardzo uparty, choć miałeś dopiero cztery lata - dodał.
Zawsze krzyczałeś, że chcesz iść na Lewaw, co napełniało nas przerażeniem. U wszystkich Al-
lian, także u dzieci, nazwa Zamku wywołuje grozę, a ty zachowywałeś się tak dziwnie. Wtedy, ledwo
wyszliśmy z domu, też upierałeś się, że chcesz iść na Lewaw, a gdy matka odmówiła, zacząłeś tak
strasznie płakać, że aż cały zsiniałeś. Wystraszona Airam ustąpiła i powolutku ruszyliśmy w stronę
Zamku, postanawiając jednak, że gdy tylko się uspokoisz, natychmiast zawrócimy.
Numery stron
Władca Lewawu Strona Numery stron z Statystyka
Tu Kelef przerwał, a opowieść znowu podjęła Airam:
Gdy znalezliśmy się blisko rzeki Ałsiw, w oddali ukazały się pierwsze Pajęczaki. Rzecz dziwna,
ale ty nigdy nie płakałeś, jak inne dzieci, na ich widok. Zmiałeś się nawet i wyciągałeś do nich rącz-
ki. jakby to były zabawki, a nie grozne stwory.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates