[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego zasłony i pionowe rury ogrzewania koło okna. Zdaje się, że z wrażenia usiadłem ciężko na fotelu.
Jeśli nie liczyć skrzydeł i czegoś w rodzaju koszuli nocnej, aż opalizującej bielą, wyglądał tak samo jak ja.
Poza jednym - tuszą. W przeciwieństwie do mnie, był szczupły. Nawet więcej - chudy. Wręcz przerazliwie
chudy. Szczerze mówiąc, kiedy się dokładniej przyjrzało, sprawiał wrażenie chorego na anoreksję, albo
świeżo wypuszczonego z Auschwitz.
Westchnął ciężko, jakby się miał zaraz rozpłakać.
- To najsurowiej zabroniona rzecz, jaką tylko mogłem zrobić. Nie wolno nam się pokazywać. W żadnym
wypadku. Przez ciebie...
A podstawiać podopiecznemu nogi to wolno? Organizować nieprawdopodobne zbiegi okoliczności,
wypadki i cuda, żeby tylko nabić Grzybowskiemu kabzę? Co?
Patrzył gdzieś w ścianę, milcząc ponuro.
- To wszystko przez Hazdraela - mruknął.
- Kogo?
- No, Anioła Stróża tego waszego księdza...
- Strasznie po żydowsku się nazywa. Ciekawe, czy Ojciec Dyrektor o tym wie.
Zignorował moje słowa.
- I przez ciebie. Tak, tak. - Wbił we mnie oskarżycielskie spojrzenie. - Gdybyś się lepiej prowadził, nie
dałbym się im przekabacić. A ty żyjesz jak świnia! Widzisz, jak wyglądam? Kiedy ostatni raz się
pomodliłeś? Albo byłeś w kościele? Chlasz, zadajesz się z jakimiś...
- No, dobrze, dobrze - spróbowałem łagodniejszego tonu. - Wiem, jak żyję... mniej więcej.
Machnął z rezygnacją ręką, a potem przysiadł na telewizorze.
- %7łebyś tam był wyjątkiem... Wszyscy się świnicie na potęgę, zero Bojazni Bożej. Nie pamiętam równie
podłych czasów. A potem pretensje, że się dajemy skorumpować.
- Jak można, na litość boską, skorumpować Anioła Stróża?
Wzruszył skrzydłami, aż po ścianach pokoju przebiegły świetlne refleksy.
- No, wiesz... Anioł jest tylko aniołem.
- To już mniejsza. Chodzi mi o to, czym... no, przecież pieniędzy wam Grzybowski nie daje? Więc co?
- Modlitwy. Duchową energię. Jest nam tak samo potrzebna jak tobie jedzenie. Taka Modlitwa Rodzin,
jakie on u siebie organizuje: sto tysięcy ludzi w jednej wspólnocie, przez godzinę, dwie... Dla mnie to coś
takiego, jak dla ciebie Fort Knox. Zwłaszcza w tych czasach, kiedy prawie wszyscy biedują, tak jak ja przy
tobie. Kiedyś nikt by się nie dał skusić nawet papieżowi, była jakaś etyka zawodowa... No, ale teraz
wszystko schodzi na psy. Po naszej stronie, co tu gadać, też.
Nagle zrobiło mi się go potwornie żal.
- I nie macie tam nad sobą żadnej kontroli?
- Jasne, że mamy. A wasi gliniarze czy sanitariusze to niby nie mają? I co?
Ale wy macie słaby punkt. Dobrze trafiłem, prawda? Jeśli ktoś się przekręci, trafi do świętego Piotra i
wszystko mu wykabluje, to po was. Stąd te cuda z ocalaniem życia.
Ech, wy, ludzie... Rakietę księżycową umieli zbudować, w genach grzebią, a zaświaty wyobrażają sobie
nadal jak ostatnie średniowieczne prymitywy. Myślisz, że jeden święty mógłby nastarczyć na taką masę
delikwentów? Z czasem zrobiła się z tego cholerna biurokracja, jak wszędzie. Musiałby taki ktoś po
pierwsze wiedzieć, co się dzieje, a nie każdy jest taki sprytny jak ty, a po drugie, do kogo z tymi
wiadomościami uderzyć, a to nie jest takie proste. - Popatrzył na mnie podejrzliwie. - Ty wcale nie
wiedziałeś, że tylko przy samobójstwach dyscyplinarka dla opiekuna leci z automatu, co? Dałem się
nabrać... - Nie ciesz się tak, to wcale o tonie dobrze nie świadczy, że ci przydzielili anioła nieudacznika.
- Nie miej do siebie żalu, mogłem wiedzieć. Mógł mi powiedzieć Jonasz w Tramwaju".
- Eee, to bzdura z tym tłokiem. Tak się chłopcy poumawiali, że nie będą korzystać... %7łeby się ci faceci, co
o nas wiedzą, też od czasu do czasu poczuli swobodnie I mogli wygadać, co naprawdę myślą. Zresztą,
nieważne, tak czy owak w końcu to się musi wydać. Hazdrael był zbyt pazerny. Gdyby grzecznie spełniał
swojemu pobożnisiowi życzenia i nie przesadzał, mógłby prosperować jak wielu przed nim. Mówili mu to
mądrzy aniołowie wielokrotnie, że przegina. Wciągnął zbyt wielu kumpli do interesu, stracił nad tym
panowanie... No i teraz rzeczywiście trudno będzie przekonać górę, że to naturalne. Prędzej czy pózniej się
dogrzebią.
- Niczego się nie będą musieli dogrzebywać. Sam im wszystko powiem.
- Wybij to sobie z głowy. - Jego głos zabrzmiał nagle niezwykle stanowczo. - Mowy nie ma.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates