[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wieniła, pospiesznie dodał: Tam zawsze odpoczywamy
z Johanne.
Wobec tego przyniosę herbatę rzekła, starając się
opanować drżenie głosu.
Na balkonie stały w cieniu dwa leżaki. Amy podała
Adamowi filiżankę i usiadła. %7ładne z nich nie miało
ochoty na rozmowę. Amy zdała sobie nagle sprawę, że
jest bardzo zmęczona. Kiedy skończyła pić herbatę, wy-
ciągnęła się wygodnie, opierając głowę na poduszce.
Tylko dziesięć minut, pomyślała, po czym niemal na-
tychmiast zapadła w drzemkę.
Nie bardzo wiedziała, co ją obudziło, ale z pewnością
było to coś miłego. Leżała z zamkniętymi oczami, przez
dłuższą chwilę nie będąc pewna, gdzie się znajduje.
Coś dotykało jej policzka. Trochę ją to łaskotało, ale
równocześnie sprawiało wielką przyjemność. Na pewno
nie była to mucha ani żaden inny owad. To coś przesuwa-
ło się w dół policzka. Kiedy dotarło do kącika jej ust,
rozchyliła wargi i dotknęła tego językiem. Teraz już
wiedziała, co to jest. Był to palec. Palec, którym ktoś
głaskał ją po policzku. Nagle odzyskała pełnię świado-
mości. Gwałtownym ruchem cofnęła głowę. Otworzyła
szeroko oczy i zobaczyła Adama, który leżał blisko niej,
uważnie jej się przyglądając.
56 GILL SANDERSON
Kiedy śpisz, wyglądasz niezwykle spokojnie wy-
szeptał. I wydajesz się szczęśliwsza.
Przewróciła się na bok, żeby być przodem do niego.
Adam zrobił to samo. Teraz leżeli zwróceni do siebie
twarzami. Adam ponownie wyciągnął rękę, ale tym ra-
zem dotknął jej ramienia. Patrząc na niego, domyśliła
się, co chodzi mu po głowie i do czego zmierza. Nie
zamierzała stawiać mu oporu. Z westchnieniem prze-
wróciła się z powrotem na plecy i zamknęła oczy. Co ma
być, to będzie, pomyślała. Poza tym jestem przecież na
wakacjach.
Jego palec powędrował wdół jej ramienia aż do nad-
garstka, a potem z powrotem do góry. Następnie przesu-
nął się wzdłuż obojczyka, a pózniej po szyi do policzka.
W końcu dotknął jej ust. Usłyszała skrzypnięcie sąsied-
niego leżaka. Nagle padł na nią cień. Miała świadomość,
że Adam pochyla się nad nią i...
To ostatni moment, żeby go powstrzymać, pomyślała.
Ale czy tego właśnie chcę? Nie chciała. Czuła się tak,
jakby kierowała nią jakaś obca moc, a ona sama nie
miała na to żadnego wpływu. Liczyła się jedynie chwila
obecna.
Adam pocałował ją tak delikatnie, jakby nie chciał jej
przestraszyć. Potem musnął wargami jej policzki i za-
mknięte powieki. Amy wyciągnęła rękę, położyła ją na
ramieniu Adama i przyciągnęła go do siebie. Nadal nie
otwierając oczu, przewróciła się na bok, robiąc mu miejs-
ce obok siebie, z czego on skwapliwie skorzystał. Zaczął
gładzić jej skórę, budząc w niej pożądanie, którego od lat
już nie czuła.
Zarzuciła mu ramiona na szyję i przyciągnęła go ku
WAKACJE NA MAJORCE 57
sobie. Adam wsunął rękę pod jej plecy i rozpiął stanik,
a następnie ściągnął z niej koszulkę. Kiedy poczuła na
piersiach dotyk jego ust, jęknęła z rozkoszy. Jak to się
skończy? W tej chwili nic jej to nie obchodziło. Wiedzia-
ła tylko, że go pragnie. Jakiekolwiek konsekwencje nie
miały dla niej najmniejszego znaczenia.
Słysząc głośne pukanie do drzwi, Adam zerwał się na
równe nogi.
Tato! Czy ty śpisz, czy bierzesz prysznic? Mogę
wejść? zawołała Johanne.
Amy nerwowo otworzyła oczy.
To moja córka wyjaśnił Adam. Nie spała tak
długo, jak się spodziewałem... a raczej miałem nadzieję.
Tato! Jesteś tam? krzyczała natarczywie Johanne,
dobijajÄ…c siÄ™ do drzwi.
Lepiej ją wpuść poradziła Amy, pospiesznie do-
prowadzając się do ładu. Może zechce wypić z nami
herbatÄ™.
Adam pochylił się i jeszcze raz pocałował ją w usta.
To nie jest skończone wyszeptał, przygładzając
włosy. Już idę, kochanie! zawołał do córki, wchodząc
do pokoju. Mamy gościa oznajmił, otwierając drzwi.
Właśnie piliśmy herbatę.
Witaj, Johanne rzekła Amy z uśmiechem. Czy
drzemka poprawiła ci samopoczucie?
Bardzo, dziękuję odparła dziewczyna, obrzucając
jÄ… i ojca badawczym spojrzeniem.
Następnego ranka podczas śniadania do ich stołu po-
deszła Helen, sympatyczna dziewczyna, która była prze-
łożoną opiekunek do dzieci, i spytała, czy Elizabeth oraz
58 GILL SANDERSON
Johanne chciałyby pojechać na półdniową wycieczkę
autokarem.
Wybieramy siÄ™ do miejsca zwanego The Ranch
wyjaśniła. Każdy znajdzie tam dla siebie coś ciekawe-
go. Pojezdzimy trochę konno, to znaczy na osiołkach. Są
tam oswojone zwierzęta, które można głaskać, i duże
wesołe miasteczko. Potem wszyscy dostaną frytki i ham-
burgery.
Chcę tam pojechać! zawołała Elizabeth bez waha-
nia. I pojezdzić na osiołku. Mamo, czy mogę włożyć
nowy kapelusz, który dał mi wujek Adam?
Ja też chętnie wybiorę się na tę wycieczkę powie-
działa Johanne. Na jakiś czas mam dosyć morza.
Wobec tego my oboje pozwiedzamy trochÄ™ okolicÄ™
oznajmił Adam. W pobliżu jest kilka miejsc, które
chciałbym zobaczyć. Amy, co ty na to?
Z przyjemnością będę ci towarzyszyć odparła.
W pięć minut pózniej Amy wsiadała już do samo-
chodu Adama. Lekko zaniepokojona myślała o tym, do
czego omal nie doszło wczoraj. Czy Adam czegoś od niej
oczekuje?
Jednakże Adam nie poruszył tej kwestii. Jechali przez
rozległą żyzną równinę, a on opowiadał wesoło o swojej
karierze zawodowej. Rozmawiali o polityce i okazało się,
że na większość spraw mają dość podobne poglądy. Ich
upodobania muzyczne jednak wyraznie się różniły. Jed-
nakże żadne z nich nie odnosiło się z niechęcią do tego,
co lubiło drugie.
Po półgodzinnej pogawędce Amy poczuła lekką iryta-
cję, a po godzinie była wręcz zła. Kiedy Adam zaczął
WAKACJE NA MAJORCE 59
mówić o swoim ulubionym programie telewizyjnym,
straciła cierpliwość.
Adam! wybuchnęła. Czy nie możemy przestać
paplać jak dwie stare baby na wycieczce? Do tej pory nie
wspomnieliśmy ani słowem o... tym, do czego wczoraj
omal nie doszło. Czy to nie miało dla ciebie większego
znaczenia?
Odwrócił głowę i spojrzał na nią ze zdumieniem.
Nie pleć głupstw. Po prostu uznałem, że nie powin-
niśmy się spieszyć. Mamy spędzić razem większość dnia,
prawda?
Owszem.
Może w jakiś sposób pocieszy cię to, że ostatniej
nocy nie mogłem zasnąć, bo myślałem o tobie.
Ja też dużo o tobie myślałam wyznała. Za-
stanawiałam się nad tym, co naprawdę czuję... a potem
usnęłam.
Posłuchaj, spędzmy przyjemnie dzień, a rozmowę
odłóżmy na pózniej zaproponowaÅ‚ z úsmiechem.
Chciałem, żebyśmy pojechali do Castell de Santueri. Po-
dobno rozciÄ…gajÄ… siÄ™ stamtÄ…d fantastyczne widoki.
Widoki istotnie były fenomenalne. Z ruin zamku mo-
gli dostrzec zarówno Minorkę, jak i Ibizę. Jednakże w po-
rze lunchu oboje byli już bardzo zmęczeni. Upał stał się
nieznośny, powietrze było wilgotne i parne, a niebo po-
krywała gruba warstwa brudnoszarych chmur. Weszli do
małej restauracji i zamówili zimne napoje oraz sałatki.
Sądzę, że pogoda się zmieni oznajmił Adam,
patrząc w niebo. W tym momencie kelner postawił przed
nimi talerze z sałatkami. A jakie jest pana zdanie?
zapytał.
60 GILL SANDERSON
Jutro zrobi się chłodno i przyjemnie odparł kelner.
Ale według mnie wieczór będzie burzliwy.
Burzliwy wieczór powtórzył Adam z zadumą.
Pod wpływem jego spojrzenia Amy zadrżała. Zaczęła
się zastanawiać, co on miał na myśli.
Ruszyli w drogÄ™ powrotnÄ…. Kiedy wchodzili do hotelu,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates