[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trzęsienie ziemi. Tak właśnie wydarzyło się, o ile dobrze pamiętam, w tysiąc siedemset
czterdziestym szóstym roku, kiedy to potężne trzęsienie obróciło Limę w gruzy, a pobliski
port Callao został pochłonięty przez spiętrzone fale wzburzonego oceanu. Tysiące ludzi
wtedy poniosło śmierć.
- Nie chciałabym mieszkać tutaj na stałe - odezwała się Natasza.
Nową Gwineę, wyspy zachodniej Polinezji i Nową Zelandię) i śródziemnomorsko-transazjatycką.
62
Mowa o wydarzeniach opisanych w Tajemniczej wyprawie Tomka.
- Ameryka Południowa nie należy do spokojnych kontynentów. W Manaos również
czułam się jak na rozżarzonych węglach. Biali drapieżni jak wilki, wokół zachłanna dżungla,
nawet rzeki roją się od groznych stworzeń. Kula ustanawia prawo. Nienawidzę przemocy!
- Czy nie przesadzasz, Natka? - zapytał Zbyszek. - Czyżbyś zapomniała, kto w Jakucji
zastrzelił carskiego agenta Pawiowa?! 63
- Nie, nie zapomniałam! Zabiłam kanalię, aby ocalić szlachetnego mężczyznę, którego
jedyną winą było, że pragnął wolności dla swej gnębionej przez zaborców ojczyzny. Ja także
walczyłam o wyzwolenie mojej ojczyzny spod carskiej tyranii!
- Cicho, cicho! Znów zaczyna dudnić! - zawołała Sally.
Głuche, podziemne dudnienie, lecz już znacznie słabsze, przetoczyło się ze wschodu
na zachód, ziemia zadrżała raz i drugi, po czym znieruchomiała.
- Psy przestały wyć - zauważył Tomek.
- Oznacza to chyba, że zagrożenie minęło, a skoro tak, to wracajmy do domu. Natka
przyrządzi herbatę i pogawędzimy - zaproponował Zbyszek. - Nie warto już kłaść się do
łóżek, zaraz będzie świtało.
- Zgoda, zupełnie odechciało mi się spać - przystał Tomek. Natasza wypiła herbatę i
odstawiła pustą szklankę. Podniosła się, podeszła do szeroko otwartego okratowanego okna.
Gwiazdy już bladły na niebie.
- Spokojnie i cicho na ulicach, jak gdyby nic nadzwyczajnego się tej nocy nie
wydarzyło - odezwała się zdumiona. - Podziwiam limeńczyków, mimo stałego zagrożenia
potrafią prowadzić normalny tryb życia!
- Nie widzę w tym nic niezwykłego - zaoponował Zbyszek. - Do wszystkiego można
przywyknąć! Najlepszym przykładem Polacy. Od przeszło stu lat zaborcy usiłują nas
wynarodowić, tępią język polski, wszędzie roi się od szpiclów, patriotów wieszają bądz
wywożą na Sybir, my jednak nie zatracamy swej odrębności narodowej. Kwitnie tajne
nauczanie, gdy nadarzy się okazja, chwytamy za broń i hojnie płacimy daninę krwi, a mimo
to codzienne życie toczy się swoimi trybem!
- Brawo, Zbyszku! - z entuzjazmem przytaknął Tomek.
63
W 1 873 r. Peru zawarło przymierze z Boliwią, aby utrudnić kompaniom chilijsko-angielskim konkurencyjną
produkcję saletry na terytorium należącym nominalnie do Peru. Z tego powodu w 1 879 r. wybuchła wojna
między Chile a Peru i Boliwią. Po wygranej bitwie pod San Juan Chilijczycy przez jakiś czas okupowali Limę i
doszczętnie ją ograbili. Do przejęcia wywożonych z Limy dóbr kulturalno-naukowych chilijski minister oświaty
powołał Polaka - Ignacego Domeykę, który potem wyraził się: Było to dla mnie najniemilsze i pełne odrazy
polecenie... Po czteroletnich walkach Chile zawarło z Peru pokój. Peru utraciło bogatą w saletrę prowincję
Tarapaca, a Tacnę i Arikę musiało oddać na 1 0 lat. Spór o te prowincje trwał do 1 929 r. Ostatecznie Tacna
powróciła do Peru. Z Boliwią zawarło Chile traktat w 1 884 r. Boliwia utraciła obfitujące w saletrę pustynne
wybrzeże Atakama nad Oceanem Spokojnym oraz porty - Antofagasta i Cobija (nie mylić z Cogija w Boliwii),
- Wykręcacie kota ogonem! - oburzyła się Natasza. - Wspomniałam tylko, że
limeńczycy doskonale się dostosowali do niebezpiecznych warunków naturalnych, a wy zaraz
o Polakach! Podziwiam was przecież na równi z limeńczykami!
Tomek roześmiał się i odparł:
- Zrobiłaś bardzo trafne zestawienie! Limeńczycy usposobieniem przypominają
Polaków. Są tak samo gościnni i lekkomyślni, lubią wynosić zasługi swego narodu, chwalić
odwagę i z jednakową łatwością tracą mienie. Mają również podobne przywary: są
niepunktualni, dużo mówią i mało pracują.
- Historia również dla nich nie była łaskawa - dodał Zbyszek. - Podczas wojny o
saletrę 64z Chilijczykami najezdzcy przez jakiś czas okupowali Limę. Zwycięscy Chilijczycy
niezle ogołocili miasto. Wywiezli stąd do Santiago wiele wartościowych zbiorów i
eksponatów, podobno nawet pisuary, a czego nie dało się zabrać po prostu niszczyli.
- Przestańcie politykować! - wtrąciła Sally. - Już świta! Co będziemy dzisiaj robili?
- Ja wybieram się do klasztoru Franciszkanów - oznajmił Tomek.
- Przecież byłeś tam zaledwie kilka dni temu! - zdziwiła się Sally.
- To prawda - odpowiedział Tomek. - Chcę jednak porozmawiać jeszcze z nimi.
Franciszkanie wysyłają misjonarzy do krain wschodniego Peru, nad Ukajali, Pachiteę i
Amazonkę. Niektórzy stali się odkrywcami geograficznymi i przyrodniczymi oraz pionierami
postępu. Od nich można się wiele dowiedzieć o tamtejszych plemionach. Warto korzystać z
ich doświadczenia. Potem wstąpię do naszych indiańskich przyjaciół. Haboku codziennie się
dopytuje, ktedy wreszcie wyruszymy. Poza tym Dingo także jest znudzony bezczynnością,
zabiorę go na dłuższy spacer.
- Tomku, wezmiesz mnie z sobą? - zapytał Zbyszek.
- Oczywiście, właśnie zamierzałem to zaproponować - odparł Tomek. - A co będą
robiły nasze żony?
- %7łony najpierw utną sobie drzemkę - odrzekła Sally. - Potem pospacerują po Calle de
Mercaderes. Wprawdzie nie mamy pieniędzy na fatałaszki, ale lubię oglądać wystawy
francuskich sklepów. Tyle tam pięknych rzeczy! Przy okazji zjemy obiad, a pózniej
poczekamy na was u Haboku i Mary. Razem pójdziemy na przechadzkę z Dingiem. Zgoda?
- Zgoda! - przytaknął Tomek.
co pozbawiło ją dostępu do morza.
64
W Peru występują dwie pory roku: sucha od listopada do kwietnia oraz dżdżysta od maja do pazdziernika,
podczas której pojawia się tylko gęsta mgła, zwana garuą , a przez cudzoziemców rosą peruwiańską . Czasem
mgła zagęszcza się w bardzo drobny deszczyk.
Wkrótce po nastaniu świtu obydwaj bracia wyszli z hotelu. Był to okres pory suchej65,
więc na błękitnym niebie, upstrzonym tylko tu i tam małymi, pierzastymi chmurkami, jaśniało
palące słońce. Mimo wczesnej godziny na wąskich, brukowanych uliczkach już panował
ożywiony ruch. Spod kopyt zwierząt jucznych wzbijały się obłoczki kurzu. W kierunku rynku
podążały na koniach mleczarki z mlekiem w blaszankach zawieszonych po obu stronach
siodła. Piekarze wiezli na mułach wielkie skórzane sakwy pełne bułek i chleba, a tamaleros
rozwozili na osiołkach taniałeś, czyli świeże pierożki z mąki kukurydzianej. Nie brakło też
wędrownych cukierników, którzy na swoich głowach dzwigali duże pudła ze słodyczami i
lodami. Turkot wielkich dwukołowych wozów, zaprzężonych w dwa lub trzy muły, mieszał
się z nawoływaniami wędrownych handlarzy zachwalających swoje produkty.
Otwarto już tanie jadłodajnie prowadzone przez zamby lub chole66, które przyrządzały
chupe, to jest narodową zupę z ziemniaków z serem i papryką, chicharron, czyli skwarki
wieprzowe lub kiełbasiane, i seco de chivo - kozlinę smażoną z ryżem.
- Pora na śniadanie, może wstąpimy coś zjeść? - zaproponował Tomek znęcony
zapachami gotowanych potraw.
67
- Radzę pójść do mego znajomego makaka na Plaża del Morcado, to wspaniały
kucharz! Lubię chińskie przysmaki.
Tomek rozweselony roześmiał się, po czym rzekł:
-Widzę, że szybko zapuszczasz korzenie w ziemię południowoamerykańską, skoro
przejąłeś nawet tutejsze przezwiska. Twój protegowany Chińczyk nie byłby zadowolony,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates