[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ten widok przyprawia mnie o mdłości.
Godefroy, który szedł za mną, wsuwa mi rękę między nogi.
Nie protestuję, ale gdy jego miednica przyciska się do moich pośladków, szybko się odwracam,
mówiąc, że zle spałam i jestem bardzo zmęczona.
Zostawiam go, błyskawicznie pokonuję schody i zamknąwszy drzwi sypialni, rzucam się
na łóżko.
Ze wszystkich sił staram się myśleć o synku i zastanawiam się, co właściwie tu robię.
Wkrótce potem, a może jakiś czas pózniej sama już nie wiem gdy leżę zwinięta na
pościeli, słyszę, że ktoś gwałtownie otwiera drzwi.
Głos Mężczyzny jest ostry jak nigdy dotąd.
Co to za cyrk? Co ty wyprawiasz?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć; łzy napływają mi do oczu. Kpisz sobie ze mnie? Co to
za kaprysy?
No, odpowiedz! Nie znoszę takiej dziecinady! Uprzedzam cię... Nie zamierzam tolerować
takich scen. Słyszysz? Chcesz, żebym się rozgniewał?
Mężczyzna gwałtownie chwyta mnie za ramię i mną potrząsa. Podnosi rękę i z całej siły daje
mi w twarz. Próbuję wcisnąć głowę w pościel.
221
Udaje mi się jednak złapać oddech i wyszeptać:
Wystarczy. Mam dość tej zabawy. Już dłużej nie
mogę. Nie robię ci sceny, tylko już nie mogę... Nie mogę
już tego wytrzymać.
Rzuca się do bicia. Płaczę cicho i wpatruję się w Jego ręce, które wznoszą się i opadają.
Kiedy Mężczyzna się uspokaja, boli mnie twarz, zwłaszcza górna warga, która jak wyczuwam
jest napuchnięta. Krew miesza się ze śliną. Prostuję się, żeby spojrzeć Mu w oczy.
Wielbiłam Cię jak Boga. Ale to koniec. Już dłużej
nie mogę. Za wiele mnie to kosztuje. Już nie mogę...
Przez te wszystkie miesiące nigdy, naprawdę nigdy, nie wyobrażałam sobie, że mogłabym się
zbuntować. Ale teraz byłam szczera. Miałam dość.
Obserwuję Go: bierze głęboki wdech i po raz pierwszy wydaje się zakłopotany.
Bardzo dobrze. Dont acte. Ale posłuchaj, co mam
ci do powiedzenia. To, co ze mną przeżyłaś, już się nie
powtórzy. Nikt nie będzie cię już traktował tak jak ja.
%7łeby przeżyć rozkosz, będziesz musiała o mnie pomyśleć.
Uśmiecham się. Próżność Mężczyzny wydaje mi się teraz śmieszna.
Po chwili znów słyszę Jego stanowczy głos:
222
Za trzy godziny opuścimy ten dom. Wrócisz do swoich spraw, do koleżanek, do swojego
drobnomiesz-czańskiego życia, które tak świetnie sobie zorganizowałaś. Ale zanim to nastąpi, musisz
zrobić to, czego od ciebie oczekuję.
Z Jego przemówienia wynika, że ze względu na Ingrid, ze względu jej równowagę psychiczną i dobro
jej małżeństwa, nie mam prawa popsuć tego weekendu. Naraziłabym na niebezpieczeństwo życie
Ingrid... Należy też pomyśleć o dzieciach, które chciałaby mieć ze swoim mężem...
Wiem, dlaczego to mówi. Chce dać mi do zrozumienia, że przez tych kilka godzin, które zostały do
wyjazdu, powinnam w pełni usatysfakcjonować naszych gospodarzy, a zwłaszcza Godefroya. Tak się
tymi ludzmi przejmuje... Przecież prawie w ogóle ich nie zna.
Czuję się przesycona i zmęczona. Rozbita i zawiedziona. Obiecuję spełnić Jego życzenie. I
dotrzymuję słowa.
Przestał się do mnie odzywać. Więcej mnie do siebie nie wezwał. Jego numer już nigdy nie
wyświetlił się na ekranie mojego telefonu.
Nigdy nie poczułam w sobie Jego penisa. Nie wiem nawet, co Mężczyzna o mnie myślał.
Pozostał tylko kłujący ból i poczucie, że wszystko stracone. Nie ufam już mężczyznom. Nie ufam
nawet sobie. Uważam się jedynie za obiekt seksualny dys-
223
pozycyjny, wyszkolony, doskonały. Idealny, żeby dogodzić facetom. Jestem przecież tak znakomicie
wytresowana... Na nic nie zasługuję. Nie zasługuję na wdzięczność ani na miłość. Wciąż myślę, że nie
jestem nic warta. Nic. Byłam dla Niego tylko zabawką.
Wszystko to dlatego, że kochałam mężczyznę, który mnie nie kochał. I dlatego, że cała oddałam się
mężczyznie, który mnie nie dostrzegał. Zrobiłam wszystko, co mogłam, a w zamian nie dostałam
niczego.
Nic nie mam. Jest tylko pustka.
I łzy. I rozpaczliwa samotność. Odkąd zostałam sama, ciągle płaczę. Powinnam wyleczyć się z
uzależnienia. Nawet wbrew sobie. Powinnam odzyskać niezależność, chociaż wcale jej nie chcę.
Mam tylko lexomil i wspomnienia, które parzą jak doskonała, za gorąca herbata. I trudno mi
udzwignąć ciężar tajemnicy.
Minęło trochę czasu. Któregoś ranka zadzwonił do mnie do biura ktoś, kto przedstawił się jako
Jego przyjaciel i chciał ze mną rozmawiać.
Przyjęłam połączenie; to był Philippe.
Mężczyzna dał mu mój numer telefonu i pozwolił z niego skorzystać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates