[ Pobierz całość w formacie PDF ]
granicę, zza której nie było już odwrotu.
Henry położył palec na jej drżących wargach.
– Nie martw się. Jestem pewien, że noga nam w niczym nie przeszkodzi. To
kolejne wyzwanie: kochać się z nogą w gipsie. Gotowa? – Kusił ją hipnotyzującym
szeptem. – Mam nadzieję, że tak?
Zanim zdążyła odpowiedzieć, przyciągnął ją do siebie. Straciła równowagę i
wylądowała na jego torsie. Zanurzył palce w jej włosach i pokrył jej twarz
drobnymi, gorącymi pocałunkami. Kit czuła, że krew w jej żyłach osiągnęła już
temperaturę wrzenia; jej piersi ocierały się o szorstkie włosy na klatce piersiowej
Hala, wprawiając całe ciało w rozkoszne drżenie. Kierowana jakąś nieznaną jej
dotąd siłą, objęła jego biodra nogami i usiadła na nim okrakiem. Przez cienki
materiał szortów czuła jak napiera na nią, twardy, gorący, gotowy... Wyprostowała
plecy, odrzuciła do tyłu włosy i spojrzała na Hala. Był najpiękniejszym mężczyzną
na świecie i zamierzała zapamiętać tę chwilę na zawsze, by móc do niej wracać w
długie, samotne wieczory, kiedy już się rozstaną. Wiedziała, że zachwytu
widocznego w bursztynowych oczach jej kochanka nigdy nie zdoła zapomnieć.
Poruszyła prowokacyjnie biodrami. Dłonie Hala natychmiast wylądowały na jej
pośladkach i zaczęły je pieścić. Kit nachyliła się nisko i z psotnym, zmysłowym
uśmiechem polizała Henry’ego w szyję, potem pierś, zeszła niżej, do pępka...
ROZDZIAŁ ÓSMY
– Kobieto, czy ty sobie zdajesz sprawę, co mi robisz?
– jęknął Hal, podczas gdy Kit drażniła koniuszkiem języka jego sutki, a
następnie linię ciemnych włosów schodzącą od pępka w dół, aż do granicy
jedwabnych szortów. Uniosła głowę i uśmiechnęła się niewinnie, szeroko
otwierając błękitne oczy.
– Chciałam zrobić ci przyjemność, ale mogę przestać, jeśli chcesz.
– Oszaleję przez ciebie! Przecież zaraz eksploduję. .. Chodź tu do mnie, to ja
chcę tobie sprawić przyjemność... – rozkazał niecierpliwie.
– Jak sobie życzysz. – Kit uśmiechnęła się zmysłowo.
– Życzę sobie. Nawet nie chcesz wiedzieć dokładnie, jak wiele mam życzeń... –
sapnął Hal. – Wystarczy, żebyśmy nie wyszli z łóżka aż do jutra wieczór. Co ty na
to?
– Widzę, że ma pan bujną wyobraźnię, panie Traverne. Wszystko zależy od tego,
czy pana życzenia mi się spodobają. Jeśli nie, poinformuję pana niezwłocznie i
udam się do własnego łóżka.
Kit uniosła się na dłoniach opartych po obu stronach ciała Hala. Wyglądała
oszałamiająco: rude włosy opadały kaskadą na obnażone piersi, niewielkie, ale
kształtne i zakończone twardymi sutkami czekającymi niecierpliwie na pieszczotę.
Przypominała Wenus Botticellego, uosobienie niewinności i elektryzującej
zmysłowości. Nigdy w życiu nie widział niczego równie pięknego. Siedziała teraz
na nim okrakiem niczym bogini, a jej oczy błyszczały niczym gwiazdy. Delikatnie
zamknął w dłoniach miękkie piersi, które pod wpływem pieszczoty stawały się
coraz pełniejsze i cięższe. Potarł kciukiem sutki i rozkoszował się widokiem Kit,
która przymknęła oczy i odrzuciła głowę do tyłu, pojękując cicho. Nie mógł się
powstrzymać – uniósł głowę i zaczął ssać jeden sutek, jednocześnie szczypiąc drugi
palcami. Kit oszalała, jej biodra ocierały się o niego, doprowadzając go dó granic
samokontroli. Ssał szaleńczo jej piersi, gniotąc je i szczypiąc, aż Kit krzyknęła i
dysząc ciężko, opadła na jego pierś. Jej rozpalone ciało pulsowało i Hal zdał sobie
sprawę, że samymi pieszczotami piersi doprowadził ją do rozkoszy. Wypełniło go
pierwotne, męskie poczucie dumy! Kit okazała się jeszcze bardziej wrażliwa, niż
przypuszczał – jej ciało reagowało niezwykle silnie na każdy, najdelikatniejszy
nawet dotyk. Ciekaw był, czy tylko on potrafił ją tak rozpalić, czy też przy każdym
kochanku Kit płonęła równie mocno? Odrzucił szybko tę natrętną myśl. Nie chciał,
by absurdalna zazdrość zakłóciła tak wyjątkowe doświadczenie. Przytulił Kit
mocno i pogłaskał ją po głowie, rozkoszując się dotykiem jedwabistych loków. Kit
uniosła powoli głowę; jej policzki płonęły czerwienią, a w oczach czaiło się
zawstydzenie. Henry rozczulił się. Wyglądało na to, że zamiast cieszyć się swą
rozkoszą, Kit czuła się winna. Tylko czego? Zaniepokoił się.
– Wszystko w porządku? – zapytał, gładząc ją czule po policzku.
– Nie wiem co powiedzieć – bąknęła.
– Dobrze ci było? – zapytał łagodnie.
Kit skinęła głową, rumieniąc się jeszcze mocniej.
– W takim razie o co chodzi? Nie chcę, żebyś się czuła winna albo żałowała
tego, co robimy. Przecież jesteśmy dorośli, iskrzy między nami od samego
początku. Dlaczego mamy nie dać sobie rozkoszy? Obiecuję ci, że to dopiero
początek, więc lepiej przygotuj się na niezapomnianą noc – Henry szeptał teraz,
błądząc jednocześnie dłońmi po nagich plecach Kit. Była szczupła, ale gibka, miała
cudownie jedwabistą skórę, gładką i ciepłą... Hal czuł, że musi przejść od słów do
czynów, bo napięcie stawało się coraz bardziej nieznośne. Jego ciało niecierpliwie
domagało się zaspokojenia. Sięgnął do szuflady szafki stojącej obok łóżka i
wyciągnął srebrny pakiecik.
– Nie masz nic przeciwko?
– Nie, oczywiście, że nie. Nie pomyślałam o tym – wyznała z rozbrajającą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates