[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To nie całkiem tak, proszę pana. Miała bratanka, bratanicę, siostrzenicę. No, ale panna Lawson
była przy niej cały czas. Sama też już ma swoje lata i& no i tak jakoś wyszło.
W każdym razie spodziewam się, że zostawiła tylko dom, a pieniędzy niewiele?
Wielekroć miałem okazję zaobserwować, że w sytuacji, kiedy bezpośrednim pytaniem nie udaje
się wydobyć odpowiedzi, błędne przypuszczenie dostarcza bezzwłocznie potrzebnych informacji.
A gdzie tam, proszę pana. Bynajmniej. Wszyscy byli zdumieni kwotą, jaką zostawiła starsza
pani. Było wypisane w testamencie. Zdaje się, że przez długie lata żyła dużo skromniej niż pozwalały
jej dochody. Zostawiła jakieś trzysta albo czterysta tysięcy funtów.
Pan mnie zadziwia! wykrzyknÄ…Å‚ Poirot. To brzmi jak bajka. Uboga towarzyszka nagle
przemienia się w niesłychaną bogaczkę. Czy panna Lawson jest jeszcze młoda? Będzie mogła
korzystać ze świeżo zdobytej fortuny?
Nie, proszę pana, to osoba w średnim wieku.
Słowo osoba wypowiedział po mistrzowsku, niczym wytrawny aktor. Było jasne, że panna
Lawson nie liczyła się w Market Basing ani trochę.
Krewni musieli doznać rozczarowania zamyślił się Poirot.
Owszem, proszę pana, sądzę, że spadło to na nich jak grom z jasnego nieba. Zupełnie się nie
spodziewali. W Market Basing wywołało to poruszenie. Niektórzy uważają, że nie powinno się
wydziedziczać własnej rodziny. Ale są i inni, zdaniem których każdy ma prawo robić ze swoim
majątkiem, co mu się żywnie podoba, i jedni i drudzy mają oczywiście poniekąd rację.
Panna Arundell mieszkała tutaj wiele lat, prawda?
Tak jest. Ona, jej siostry, a jeszcze wcześniej ich ojciec, stary generał Arundell. Nie żebym go
pamiętał, ale był, zdaje się, dość znaną postacią. Brał udział w rewolcie sipajów.
Miał kilka córek?
Ja pamiętam trzy, ale była jeszcze jedna, która wyszła za mąż. Tak, panna Matylda, panna
Agnieszka i panna Emilia. Panna Matylda umarła pierwsza, potem panna Agnieszka i na końcu panna
Emilia.
Stało się to całkiem niedawno?
Na początku maja albo w końcu kwietnia.
Chorowała?
Z przerwami. Miała słabe zdrowie. W zeszłym roku o mało nie wylądowała na tamtym świecie
z powodu żółtaczki. Pózniej przez jakiś czas była żółta jak cytryna. Tak, przez ostatnie pięć lat życia
niedomagała.
Macie tu pewnie kilku dobrych lekarzy?
Jest doktor Grainger. Będzie prawie czterdzieści lat, odkąd tu mieszka i ludzie chodzą głównie
do niego. TrochÄ™ z niego dziwak i ma swoje humory, ale to dobry lekarz, nie ma lepszego. Pomaga
mu młody doktor Donaldson. Należy do tych nowomodnych doktorów. Niektórzy go wolą. No i jest
jeszcze doktor Harding, ale on robi niewiele.
Lekarzem panny Arundell był pewnie doktor Grainger?
O tak. Nieraz wybawił ją od śmierci. To taki typ, który, czy się chce, czy nie, zmusza człowieka
do życia.
Poirot pokiwał głową.
Warto zaczerpnąć trochę informacji o miejscu, zanim człowiek osiądzie tam na dobre
zauważył. A dobry lekarz jest jedną z najważniejszych osób.
Zwięta prawda, proszę pana.
Poirot poprosił o rachunek, do którego dodał suty napiwek.
Dziękuję. Bardzo panu dziękuję. Mam szczerą nadzieję, że się pan u nas osiedli.
Ja również oświadczył kłamliwie Poirot.
Wyszliśmy od George a i ruszyliśmy w drogę.
Zadowolony, Poirot? spytałem, gdy wyszliśmy na ulicę.
Ani trochę, mój przyjacielu. Nieoczekiwanie skręcił.
DokÄ…d to?
Do kościoła, przyjacielu. Może trafię na coś ciekawego. Tablice nagrobne, jakiś stary pomnik.
Z powątpiewaniem potrząsnąłem głową.
Poirot dokonał krótkich oględzin wnętrza kościoła. Choć świątynia stanowiła ładny przykład stylu,
który w przewodnikach turystycznych zwą wczesnym gotykiem angielskim, została tak skrupulatnie
odrestaurowana w barbarzyńskich czasach wiktoriańskich, że zachowało się niewiele interesujących
rzeczy.
Następnie Poirot włóczył się na pozór bez celu po kościelnym cmentarzu, odczytując niektóre
epitafia, rzucając uwagi na temat liczby zgonów w pewnych rodzinach, od czasu do czasu wydając z
siebie okrzyki na widok co bardziej oryginalnych nazwisk.
Nie byłem jednak zaskoczony, kiedy wreszcie zatrzymał się przed czymś, co jak byłem
całkowicie pewien od samego początku stanowiło cel tej wycieczki. Na okazałym marmurowym
nagrobku widniały częściowo zatarte napisy:
POZWICONY PAMICI
JANA LAYERTONA ARUNDELLA
GENERAAA 24 DYWIZJI SIKHÓW
KTÓRY ZASNA W CHRYSTUSIE 19 MAJA 1888 ROKU
W WIEKU 69 LAT
WALCZ W SAUSZNEJ SPRAWIE ZE WSZECH SIA
ORAZ
MATYLDY ANNY ARUNDELL
ZMARAEJ 10 MARCA 1912 ROKU
POWSTAN l PÓJD DO MOJEGO OJCA
ORAZ
AGNIESZKI GEORGINY MARII ARUNDELL
ZMARAEJ 20 LISTOPADA 1921 ROKU
PROZCIE, A BDZIE WAM DANE
Na samym spodzie widniał zupełnie nowy napis, najwyrazniej dopiero co wyryty:
ORAZ
EMILII HARRIET LAYERTON ARUNDELL
ZMARAEJ l MAJA 1936 ROKU
BDy WOLA TWOJA
Poirot przyglądał mu się przez chwilę. Cicho mamrotał:
1 maja& 1 maja& A dzisiaj, dwudziestego ósmego czerwca, dostaję od niej list. Rozumiesz
chyba, Hastings, że ten fakt wymaga wyjaśnienia?
Rozumiałem. To znaczy wiedziałem, że Poirot zdecydował, iż trzeba koniecznie wyświetlić tę
sprawÄ™.
Rozdział ósmy
W Littlegreen House
Opuściwszy cmentarz, Poirot żwawo ruszył w kierunku Littlegreen House. Wywnioskowałem, iż
nadal ma zamiar odgrywać rolę zapowiedzianego nabywcy. Ostrożnie trzymając w ręku zlecenia
upoważniające do obejrzenia rozmaitych nieruchomości, w tym do Littlegreen House na samym
wierzchu, pchnął furtkę i podążył ku frontowym drzwiom.
Tym razem nie było nigdzie widać naszego przyjaciela teriera, lecz z wnętrza domu, i to z pewnej
odległości, dobiegało szczekanie domyśliłem się, że z kuchni.
Usłyszeliśmy kroki w holu. Drzwi otworzyła kobieta o sympatycznej twarzy, w wieku
pięćdziesięciu sześć dziesięciu lat, bezspornie w typie rzadko już dziś widywanej
staroświeckiej służącej.
Poirot przedstawił swe listy polecające.
Tak, proszę pana, dzwonił agent. Proszę tędy. Okiennice, które, jak zauważyłem, były zamknięte
podczas naszego pierwszego rekonesansu, otwarto teraz na oścież w oczekiwaniu wizyty.
Spostrzegłem, że wszystko lśni czystością i jest dobrze utrzymane. Najwyrazniej nasza
przewodniczka była z gruntu sumienną kobietą.
Oto mały salon, proszę pana.
Rozejrzałem się wokół z aprobatą. Przyjemny pokój z wysokimi oknami wychodzącymi na ulicę.
Umeblowano go porządnymi, masywnymi, staroświeckimi sprzętami, głównie wiktoriańskimi, ale
stała tam również biblioteczka Chippendale a oraz komplet krzeseł Hepplewhite a.
Poirot i ja zachowywaliśmy się tak, jak zwykli zachowywać się ludzie, których oprowadza się po
domu. Staliśmy nieruchomo, odrobinę skrępowani, mamrocząc uwagi w rodzaju: bardzo ładne ,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates