[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Silny?
- Tak. To wyższy demon, jeden z tych, które posługują się magią Cienia do walki i obrony.
Podejrzewam, że będziesz na nią odporny, gorzej ze mną.
Przekląłem. Obojętnie od tego, czy demon mógł mi coś zrobić, czy nie, wolałem nie wdawać się w
walkę przed rytuałem. Co, jeśli reszta demonów zdecyduje się przyłączyć do atakującego? Co, jeśli
zniszczą resztki ruin i uniemożliwią uwolnienie mego boga?
"W Zwiątyni będziecie bezpieczni, Inyan. Moja moc nie wpuści demonów do środka. Wystarczy, że
przekroczycie próg."
- Najpierw, do cholery, musimy ten próg znalezć.
Wypowiedziałem to głośno, Krethda usłyszał więc moje słowa i pokręcił głową, krzywiąc się lekko. Las i
jego poszycie były tak gęste, że poszukiwania mogły trwać kilka dni. Nie mieliśmy tyle czasu! "Zupełnie
nie rozpoznaję okolicy"do głosu Cienia znów wdało się to napięcie "Ale może coś ułatwi wam
poszukiwania... główne wejście do mych świątyń zawsze jest po stronie południowej. Nie sądzę, aby ta
była wyjątkiem."
- To już coś... Wiemy, od czego zacząć.
Powtórzyłem to Krethdzie, a najemnik rozluznił się wyraznie. Wprawdzie to nic jeszcze nie
gwarantowało, ale mogło znacznie skrócić poszukiwania. Nie miałem najmniejszej ochoty spędzać
kolejnego dnia pod obserwacją tych bestii.
Skręciliśmy, aby dotrzeć do Wzgórza Kotów od jego południowej strony i nieco przyspieszyliśmy. Kiedy
po pewnym czasie trafiliśmy na zwierzęcą ścieżkę, obaj wskoczyliśmy na siodła i pokłusowaliśmy,
nakładając stracone na przedzieranie minuty. Jechaliśmy tak całą godzinę, zanim dróżka skręciła za
mocno, byśmy nadal mogli z niej skorzystać. Przez ten czas jednak zbliżyliśmy się do Wzgórza na tyle,
aby być pewnymi, że nie będziemy musieli pod nim nocować. Chyba, że nie znajdziemy wejścia do
świątyni przed zmrokiem, a to było całkiem prawdopodobnie. Liczyła się każda minuta.
- Jest już bardzo blisko - powiedział Krethda przyciszonym głosem, kiedy zeskoczyliśmy z siodeł i
zagłębiliśmy się pomiędzy młode drzewka - Znów się wycofał, ale zaczyna się zachowywać bardzo
nerwowo. Zdaje się, że domyśliły się, dokąd podążamy.
Przekląłem ponuro. Jak tak dalej pójdzie, to rzeczywiście zaatakują nas wszystkie razem.
- Cholera, Krethda... Zwiatłość jest w pełni sił. Czy mógłby poprzez ciebie jakoś nam pomóc? Nie
mówię o walce z demonami... niekoniecznie...
Zmarszczył czoło, najwyrazniej pogrążając się w rozmowie ze swym bogiem. Po jego minie, nie bardzo
szczególnej, poznałem, że raczej nic z tego, jeszcze zanim pokręcił głową i spojrzał na mnie
przepraszająco.
- Zwiatłość nie ma pojęcia, gdzie znajduje się wejście do świątyni. Cień ma ich mnóstwo, jak
powiedział, i nie zna lokalizacji każdej z nich. Co do walki z demonami, wspomniał tylko, że będzie mnie
bronił, jako nosiciela. Nie wiem dokładnie, co to może oznaczać.
- Cień?
"Myślę, że w sytuacji, kiedy Krethda będzie umierał, mój brat go uzdrowi i odeprze demony na czas,
kiedy dojdzie do siebie. Są pewne prawa, a Zwiatłość przestrzega ich szczególnie."
- A ty?
"Jedyne, co mogę zrobić w wyjątkowo trudnej sytuacji, to przejąć twoje ciało i maksymalnie je
wykorzystać. Będziesz szybszy i silniejszy. Do tego dobrze wiem, jak walczyć z demonami."
- Rozumiem - skrzywiłem się - Nie lubię tego, ale rozumiem.
- Inyan? - Krethda spojrzał na mnie pytająco. Musiałem mieć naprawdę ponurą minę.
- Nic. Nieważne. Mam tylko nadzieję, że nie będziemy musieli się przekonywać, co nasi bogowie mają
na myśli.
Słońce zbliżało się do horyzontu, kiedy dotarliśmy do południowego stoku Wzgórza Kotów. Tutaj, w
lesie, zmierzchało szybciej i widoczność znacznie się pogarszała. Pozostawiliśmy konie pomiędzy młodymi
drzewami, mając nadzieję, że demony nie będą nimi zainteresowane i rozpoczęliśmy przeszukiwanie
zbocza. Ze względów bezpieczeństwa trzymaliśmy się razem, co spowolniało poszukiwanie, nie chcieliśmy
jednak niczym ryzykować. Podzieliliśmy las na kwadraty, ułożyliśmy plan badań i solidnie wzięliśmy się do
roboty.
Co pewien czas Krethda prostował się i patrzył w kierunku, z którego nadjechaliśmy. Domyślałem się,
że obserwuje demona, który się do nas zbliżał i niepokoiło mnie, że taka sytuacja powtarzała się coraz
częściej. Nie musiałem pytać najemnika, aby dojść do wniosku, że bestia jest coraz bliższa podjęcia
decyzji. Na naszą niekorzyść.
Nie wiem, czy było to przeczucie, podświadomy sygnał od Cienia, czy po prostu szczęście, jednak po
dwóch godzinach poszukiwań, kiedy byliśmy coraz bardziej pewni, że jednak czeka nas nocleg w tym
miejscu, powróciłem do przebadanego wcześniej głazu i w półmroku przyjrzałem mu się uważniej. Już
jakiś czas temu zauważyłem, że mój wzrok znacznie się wyostrzył i teraz właściwie nie potrzebowałem
aitohu, aby dobrze odróżniać odcienie szarości i kontrasty. Kamień był spory, wielkości kłębu konia i
wyglądał dokładnie jak reszta. Coś jednak nie dawało mi spokoju; to coś, co wielokrotnie pozwalało mi na
dostrzeżenie pułapki zastawionej w ciemnym korytarzu. Instynkt, przeczucie, szczęście i wyszkolenie
złodzieja. Intuicja. Krethda, wyraznie zniechęcony, przeszedł do następnego kwadratu, rzucając mi
obojętne spojrzenie. Takie sytuacje przechodziliśmy już kilka razy.
Ta jednak była inna, czułem to. Przejechałem dłońmi po głazie i zmarszczyłem brwi. Było w nim coś
dziwnego, innego. Coś, co sprawiało, że nie pasował do całości. Miałem to przeczucie po raz pierwszy od
czasu, kiedy rozpoczęliśmy poszukiwania.
- Krethda... przyprowadz konie. Mogę coś mieć.
Spojrzał na mnie żywiej i z nowym entuzjazmem zbiegł ze stoku. Pozostawił mnie samego, ale nie
sadzę, aby w tym momencie któryś z nas o tym pomyślał. Ukucnąłem obok kamienia i wsunąłem pod
niego palce, starając się go unieść. I wtedy, równie wyraznie, co podczas pojedynków, wyczułem jak
dłonie mrowią mi od magii.
"Inyan!"
- Tak - wyszczerzyłem zęby - Mamy to.
"Inyan! Demon!"
Nie byłem na to w ogóle przygotowany, wciąż klęczałem w niewygodnej pozycji z palcami
zakleszczonymi pod ciężkim kamieniem. Wyszarpnąłem je, sięgając po miecz, zapominając o tym, że tą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates