[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego drogi ucieczki. I zawsze jest tak, że dzięki temu jednemu,
dobremu czy złemu, rodzi się miejsce na coś następnego. W tym
przypadku dla mnie narodził się Jean.Właściwie już nie
zastanawiałem się, jaki sens był tego wszystkiego, temu pytaniu
pozwoliłem dawno odpłynąć w siną dal. Wiele rzeczy wydaje się
bezsensownych a jednak potem stwierdzamy, że miały swoje
znaczenie.Z biegiem czasu zrozumiałem, że sens był w szczęściu
jakie oboje stworzyliśmy między sobą, w reakcji na siebie, na
nasze umysły i ciała. Oboje przeżywaliśmy dobre i ciężkie chwile.
Przeszliśmy długą drogę do zrozumienia i akceptacji. Przecież cała
ta gra pomiędzy nami nie pojawiła się bez żadnego powodu. I ona
miała swój sens. Bez niego nie zdarzyłoby się właściwie nic. Każdy
nasz krok doprowadzał nas do finału a jak wiadomo, nie można w
życiu się cofać, musimy iść do przodu. Już od dnia narodzenia, gdy
człowiek nauczy się chodzić, jego życie jest linią niekończących się
kroków. I nasze nogi stawiały je w przemyślanych kierunkach. Bo
czasem, jeśli umysł jeszcze czegoś nie wiedział, serce przychodziło
mu z pomocą. A wiadomo, że z sercem przegra wszystko.Nie
wiem, kiedy dokładnie zaczęliśmy się bawić w tę niebezpieczną
grę, w którym momencie się to właściwie zaczęło. Ale wiem jedno:
od kiedy kości zostały rzucone, gra zaczęła się toczy a my nie
potrafiliśmy w nią przestać grać. Bo każda gra wciąga. I nas też
wessała i nie pozwoliła nam się z niej uwolnić.Byłem gotowy na
osąd. Nie ode mnie on jednak zależał. Pogodziłem się ze
wszystkim, z naszą miłością, z twoim odejściem, z tym, że właśnie
tak miało być.Niebezpieczna gra zebrała też swoje żniwa. Ty
zapłaciłeś za miłość, ona za zaufanie, ja za bycie waszym
dzieckiem. Bo gdybym narodził się w innej rodzinie? I gdybyś nie
był moim ojcem? Czy wtedy mógłbym cię kochać bez tego
rachunku, który wystawił nam szatan?Czasami budziłem się nocą,
wyrwany ze snu. Jean siadał obok mnie i pytał: Co się stało?
Rozglądałem się niepewnie wokół. Nie wiem, zdawało mi się, że
słyszę jakiś śmiech... To musiał być sen odpowiadał i, jak kiedyś
ty, przyciągał mnie do siebie.A ja nie byłem pewien, czy to aby nie
śmiał się szatan...
Spis treści
Start
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates