[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Kiedy wróciła do Vancouver, z miejsca wyszła za kogoś innego.
Nie chciałam być wścibska. Twarz Alanny płonęła.
W porządku. Lubię wiedzieć, co się o mnie mówi za moimi plecami. I wolę,
żeby to była prawda. Pomijając łóżko, niewiele z niej było pożytku. Widzę, że z
tobą jest na odwrót... za co chyba powinienem być wdzięczny losowi. W każdym
razie mam nadzieję, że przyjmujesz moje przeprosiny. A teraz chodzmy do
pacjenta, dobrze?
Owen poleciał w końcu na inspekcję w kopalniach Black Lake dopiero w
czwartek. Powrót zapowiedział na sobotę. Przed odlotem przedyskutowali dalsze
postępowanie z chłopcem. Postanowili utrzymać rurkę tracheotomijną jeszcze
przez kilka dni.
Gdybyś miała jakikolwiek problem, dzwoń. Dobrze?
Na pożegnanie uśmiechnął się do niej ciepło. Alanna z mieszanymi uczuciami
spoglądała za nartosaniami, którymi Skip odwoził go do samolotu.
Tego dnia badała znowu młodą kobietę w ciąży, Lynne Nanchook. Lynne
przyszła z synkiem, maluchem, który był już jednak za duży, żeby go nosić w
matczynej amauti, obszernej parce z kieszenią na plecach i kapturem, który osłania
i matkę, i dziecko. Miał już własną szubkę. Gdy Alanna spojrzała na niego,
wstydliwie wtulił buzię w piersi matki, a potem, podczas badania, cały czas trzymał
ją za rękę.
Wiadomo już, czy muszę jechać do miasta? spytała niespokojnie Lynne,
gdy Alanna obmacywała jej wydęty brzuch. Mój syn... nie puszcza mnie od
siebie ani na chwilę... Będzie się bardzo martwić, jeśli pojadę.
No, cóż, w tej chwili dziecko jest ułożone główką do góry, to się nazywa
położenie pośladkowe. Na razie to nie szkodzi, ale pózniej lepiej byłoby, żeby
dziecko obróciło się główką w dół. Czasem dziecko się nie obraca. To może
znaczyć, że nie będzie mogło się łatwo urodzić. I tego się obawiamy w twoim
przypadku, bo tak było za pierwszym razem. No, ale jest jeszcze wcześnie. Postaraj
się na razie nie martwić. Alanna uśmiechnęła się do chłopca, który teraz oparł
zakapturzoną główkę na bezpiecznym ramieniu matki. Przygotuj się do wyjazdu,
spakuj się wcześniej, ale jeszcze nic nie jest przesądzone.
Lynne westchnęła.
Dobrze powiedziała z rezygnacją.
Przyjdz za dwa tygodnie. Może do tej pory dziecko już się obróci. Nie martw
się.
Gdy Lynne odeszła, Alanna sama była zmartwiona. Za jej niechętnym
przytakiwaniem wyczuwała desperacki opór przeciwko wyjazdowi z Chalmers
Bay. Zresztą całkiem zrozumiały.
Tutaj to albo nie wiadomo w co ręce włożyć, albo nudy na pudy
powiedziała jej wieczorem Bonnie Mae, gdy przejmowała dyżur przy Johnie, ich
jedynym leżącym pacjencie. Może teraz przez dłuższy czas będzie spokój?
Miejmy nadzieję. Mogłybyśmy odespać.
Właśnie. No to na razie, Bonnie, przyjdę cię zmienić.
Mieszkanie wydało jej się tak ciche i opuszczone, że szybko włączyła radio.
Gdy przygotowywała kolację, przypomniały jej się pewne dane statystyczne, z
którymi zapoznała się w czasie wstępnego szkolenia. Na tych terenach na tysiąc stu
mieszkańców przypadał jeden lekarz. A w tej grupie lekarzy obsługującej całą
pięćdziesięciodwutysięczną populację nie było nawet dziesięciu specjalistów.
Pozbawiona obecności Owena zobaczyła oczami duszy tysiąc stu pacjentów, za
których była statystycznie rzecz biorąc odpowiedzialna, jak wszyscy naraz
przybywają do stacji medycznej Chalmers Bay samolotem, statkiem i psimi
zaprzęgami. Jedząc swoją samotną kolację, czuła się raczej nieswojo na myśl, że to
właśnie ona jest dla nich ostatnią instancją.
Rano nadarzyła się świetna okazja, żeby zajrzeć do dokumentacji niefortunnego
przypadku Tima. Szafka, w której znajdowały się stare historie choroby, nie była
zamykana na klucz. Alanna szybko przeglądała ułożone w porządku alfabetycznym
koperty z niemiłym uczuciem, że robi coś niedozwolonego. Nie bądz śmieszna,
złajała się w myśli. Masz wszelkie prawo zaglądać do dokumentacji medycznej. A
jednak czułaby się lepiej, gdyby od razu powiedziała Owenowi i Bonnie Mae o
swoim pokrewieństwie z Timem Cookiem.
Ku jej rozczarowaniu koperta, której szukała, była prawie pusta, jeśli nie liczyć
fotokopii dwóch kartek z podstawowymi informacjami. Nie było tam nic na temat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates