[ Pobierz całość w formacie PDF ]
działać zbyt pochopnie.
Dlaczego więc czekałeś do ostatniego tygodnia przed ślubem?
Zwykłe niedopatrzenie, Brent mówił, \e zamierzacie się pobrać dopiero
na wiosnę. Gdybym nie otrzymał informacji o zmianie planów, byłoby za pózno
na podjęcie jakichkolwiek działań. Przyspieszony termin mógł oznaczać, \e
jesteś w cią\y. Wtedy miałbym do rozwiązania powa\ny problem.
W rzeczywistości oznaczałoby to kompletną klęskę jego planów.
Bardzo się ucieszyłem, \e nie będziesz miała z nim dziecka. I pomyśleć,
\e nawet nie spałaś z Alanem có\ za miła niespodzianka!
Nadal nie mogła uwierzyć, \e ktoś z ukrycia sterował jej losem. Nie
mieściło jej się w głowie, \e w dzisiejszych czasach wolną, niezale\ną kobietę
mo\na zmusić do poślubienia człowieka, którego nie kochała i nie chciała mieć
za mę\a.
Lang spojrzał wymownie na zegarek i powiedział:
Dochodzi trzecia. Obawiam się, \e musisz szybko podjąć decyzję. Jeśli
przystajesz na moją propozycję bierzemy ślub natychmiast i Brent awansuje.
Jeśli nie... Zawiesił głos.
Była wstrząśnięta jego spokojną pewnością siebie, jakby wszystko było
ju\ przesądzone. Postanowiła nie poddawać się tak łatwo.
Jak długo, według ciebie, potrwa takie mał\eństwo?
Je\eli jesteś w cią\y, mo\e dziecko scementuje nasz związek. Je\eli nie
jesteś, wszystko będzie zale\ało ode mnie.
Zastanawiała się, jak mogło się jej przydarzyć coś tak
nieprawdopodobnego, i w dodatku zupełnie nie z jej winy. Biedny Alan nawet
nie podejrzewał, \e jego kariera zawodowa wisiała na włosku. Cassandra doszła
do wniosku, \e nie mo\e zrujnować \ycia jedynemu człowiekowi, który ją
szczerze kochał. Nie mogłaby nadal \yć z takim poczuciem winy.
Lang obserwował ją czujnie, niczym drapie\nik szykujący się do skoku
na ofiarę.
No i...? Zrezygnowana zapytała:
Co z brakującymi pieniędzmi? Będziesz mógł w nieskończoność
szanta\ować Alana...
Gdy powiesz: tak , sprawię, \e znów wszystko będzie w porządku.
Dobrze, wyjdę za ciebie powiedziała cicho.
W takim razie chodzmy się przebrać! zawołał radośnie, zrywając się z
fotela i zmuszając Cassandrę, by poszła w jego ślady.
Z jakiej okazji? zapytała, gdy pospiesznie prowadził ją przez taras.
Na nasz ślub. Wszystko przygotowane. Pomyślała, \e musiał być
bardzo pewny jej decyzji.
Kaplica jest zamówiona na wpół do czwartej. śeby uniknąć tych
\ałosnych miejsc w samym Vegas, pojedziemy za miasto.
Muszę najpierw porozmawiać z Alanem, wytłumaczyć mu...
Przerwał jej, wyraznie zniecierpliwiony:
Chyba nie chcesz powiedzieć mu prawdy? A jak inaczej wytłumaczysz
swoją nagłą decyzję?
Potrząsnęła głową.
Nie, ja...
Rozmowa na ten temat byłaby dla Alana zbyt bolesnym prze\yciem.
Najlepiej mówić jak najmniej i postawić go przed faktem dokonanym.
To i tak będzie dla niego wstrząs.
. Uwierz mi, zachowując milczenie, zaoszczędzisz mu cierpienia.
Skierował ją do drzwi sypialni i lekko popchnął.
Masz dokładnie piętnaście minut na wło\enie ślubnej sukni i
przygotowanie się. I nie upinaj włosów.
Weszła do pokoju jak zahipnotyzowana. Na łó\ku czekało wielkie pudło.
Otworzyła je dr\ącymi rękami. W miękkiej bibułce czekała suknia ślubna
z błękitnego, jedwabnego szyfonu, z usztywnionym stanikiem. Była te\ bielizna
w tym samym kolorze i para pantofli na wysokim obcasie.
Lang pomyślał o wszystkim.
Zlubna kreacja prezentowała się niezwykle romantycznie, Cassandra
poczuła pieczenie pod powiekami.
Pomyślała, \e gdyby Lang ją kochał, ten związek, mimo wszystkich
okoliczności, miałby jakieś widoki na przyszłość. Nie była w stanie określić, co
naprawdę czuje. Powinna nienawidzić Langa, bo przecie\ zrujnował jej \ycie,
ale miała jedynie ochotę paść na łó\ko, zamknąć oczy i... zapomnieć o
wszystkim.
W przypływie desperackiej odwagi zdecydowała, \e zniesie wszystko z
godnością. Nie będzie robić z siebie pośmiewiska. Pobiegła do łazienki.
Piętnaście minut pózniej gotowa, wyprostowana, z dumnie uniesioną
głową wkroczyła energicznie do salonu. Włosy upięła z tyłu głowy, \eby
pokazać, i\ nie zamierza niewolniczo ulegać zachciankom Langa.
Wstał i podszedł do niej. Przebrał się w lekki garnitur. Ujął obie dłonie
Cassandry, przyjrzał się jej krytycznie i zauwa\ył:
Jesteś piękną panną młodą. Jednak widzę coś, co jest bardzo nie na
miejscu.
Zdjął pierścionek zaręczynowy, który celowo zostawiła na palcu jako
swoisty gest sprzeciwu. Nim zdą\yła zaprotestować, zaczął zręcznie wyjmować
spinki z jej fryzury.
Tak lepiej powiedział, gdy jedwabiste włosy spłynęły na ramiona.
Zadowolony? spytała zgryzliwie.
Jeszcze nie odpowiedział uprzejmie. Spodziewam się jednak, \e ju\
wkrótce będę.
Zaczerwieniła się. śałowała, \e zapytała.
Z pudełka na bocznym stoliku wyjął wspaniałą wiązankę z małych
orchidei, jasnoró\owych pączków ró\, czerwonych magnolii i kremowych
gozdzików.
Twój bukiet.
Wciągnęła w nozdrza słodki i upojny aromat. Wiedziała, \e ju\ zawsze
podobny zapach będzie jej się kojarzył z Langiem.
Jeszcze jedno.
Wyjął prosty złoty pierścionek z du\ym szmaragdem i wsunął jej na
palec. Nie odezwała się, więc powiedział:
Pomyślałem, \e będzie pasował do koloru twoich oczu. Jeśli wolisz,
mo\emy wymienić na brylant.
Potrząsnęła głową.
Byłabym szczęśliwsza bez pierścionka.
Ale ja nie. Gotowa do drogi?
Jak zawsze. Nie oczekujesz chyba, \e będę tryskać radością?
Nie, gdy jesteśmy sami powiedział twardo. Jednak spodziewam się,
\e w obecności innych będziesz udawać szczęśliwą pannę młodą.
Objął ją w pasie i poprowadził do windy. W holu były tylko dwie starsze
panie i młody, elegancki recepcjonista. Z uśmiechem podał kluczyki.
Samochód czeka, panie Dalton. Zaparkowali przy schodach.
Nie był to pojazd, którym przyjechali do hotelu, lecz jasnoniebieski
kabriolet z opuszczonym dachem. Wypolerowana karoseria mocno lśniła w
porannym słońcu.
Lang poło\ył wiązankę na tylnym siedzeniu i wręczył Cassandrze
kluczyki.
Prezent dla ciebie powiedział. Zastygła w miejscu z otwartymi ustami.
Pomyślałem, \e chciałabyś poprowadzić. Samochód w niczym nie
przypominał starego cavaliera, którym jezdziła w Londynie. Miała wielką
ochotę usiąść za kierownicą. Jednak nie chciała, by Lang uznał, \e tak łatwo
mo\na ją przekupić. Potrząsnęła przecząco głową i oddała mu kluczyki.
Naprawdę nie mogę go przyjąć.
Zacisnął zęby, by powstrzymać wybuch gniewu.
Chyba się zgodzisz, \e pan młody powinien kupić prezent ślubny?
zapytał spokojnie. Nawet wtedy, jeśli panna młoda została zmuszona do
mał\eństwa?
Wtedy tym bardziej odpowiedział z uśmiechem. Nie zamierzała tak
łatwo się poddawać.
Wolałabym go nie przyjmować odparła oschle.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates