[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Andrzej milczał.
On u mnie byÅ‚, proszÄ™ pana zwróciÅ‚a siÄ™ do %7Å‚abic¬kiego.
Wiem o tym.
Ale nie wiecie, po co byÅ‚. ZadzwoniÅ‚am do niego wczo¬raj wieczorem.
PrzeklinaÅ‚am pana powiedziaÅ‚a do An¬drzeja. BroniÅ‚am siÄ™ przed przyjÄ™ciem
do świadomości tej prawdy, którą mi pan wyłożył. Miał pan rację: on chciał
zniszczyć Annę. Wiele razy opowiadał mi o jej nałogu, o deliriach, napadach szalu, o
swojej gehennie, swoim cier¬pieniu, a ja mu wierzyÅ‚am, bo zresztÄ… chciaÅ‚am
wierzyć...
To niepotrzebne przerwał łagodnie Andrzej. Niech się już pani nie
zadrÄ™cza... Nie tylko pani wierzyÅ‚a Borow¬skiemu. A w stosunku do Anny zachowaÅ‚a
się pani niezwykle lojalnie. Borowski nie po to zaprosił panią na kolację, aby pani
Å›wiadczyÅ‚a pózniej na korzyść Anny. ByÅ‚ przekonany, że zy¬ska w pani osobie
uległego dla siebie świadka.
Zadzwoniłam do niego wczoraj. Mąż spakował swoje osobiste rzeczy i
odszedł. Zostałam sama. Pomyślałam, poiw-ślałam nikczemnie, że to wszystko
nieprawda, co pan powie¬dziaÅ‚. Jeszcze raz przeżyÅ‚am gÅ‚upiÄ… nadziejÄ™: mąż odszedÅ‚,
Ewa nie żyje, Karol jest wolny. Nie chciał ze mną rozmawiać. Odłożył słuchawkę.
Zadzwoniłam ponownie i powiedziałam, żeby nie odkładał słuchawki, bo ja coś o
nim wiem... że coś widziałam.
A co pani widziała? zapytał %7łabicki.
Najpierw niczego nie kojarzyłam. Ale właśnie wczoraj, kiedy pan prokurator
powiedziaÅ‚ mi prawdÄ™... tamta koszmar¬na kolacja, caÅ‚y ten upiorny wieczór stanÄ…Å‚
mi przed oczami... odpychałam myśl, że to, co widziałam, ma jakiś związek ze
śmiercią Ewy, z zatrzymaniem Anny. Ale pan powiedział memu mężowi! Pan
powiedział! krzyknęła że Ewę otruł ten, kto miał okazję pozbyć się ampułki, a
wiÄ™c ten, kto w trak¬cie kolacji wychodziÅ‚ z jadalni. Wtedy mój mąż zaczÄ…Å‚
oskar¬Å¼ać Karola. Anna nie wychodziÅ‚a nigdzie, gdy zaczęłam wszystko wspominać,
pomyÅ›laÅ‚am najpierw, że to Anna za¬chowywaÅ‚a siÄ™ tak, jakby obawiaÅ‚a siÄ™ o swoje
życie... potem przypomniałam sobie tę scenę w holu. Bo, gdy przyszła Anna, Karol
wyszedÅ‚ do niej. Pod pretekstem, że zostawiÅ‚am w salo¬nie papierosy, też opuÅ›ciÅ‚am
jadalnię. Byłam ciekawa, czego Anna chce od Karola. To była taka niska ciekawość.
Karol, wy¬chodzÄ…c do Anny, starannie zasunÄ…Å‚ te oszklone drzwi, panowie
przypominają sobie: te oszklone drzwi, które łączą jadalnię z salonem. Był więc
pewien, że nikt go nie podsłucha, do tego stopnia pewien, że nie domknął drzwi z
salonu do holu. W holu wiszÄ… takie duże lustra i wtedy spostrzegÅ‚am, jak Ka¬rol...
Karol wyszarpuje siłą z rąk Anny torebkę. Zdumiałam się, po co mu ta torebka? Anna
nie chciaÅ‚a jej oddać, on szar¬paÅ‚. PowiedziaÅ‚ coÅ› do niej, niedosÅ‚yszaÅ‚am, i ona
oddała tę torebkę, a Karol położył torebkę obok telefonu. Proszę pana, i wczoraj,
wczoraj przypomniałam sobie to wszystko i ta scena połączyła mi się ze słowami
pana, że EwÄ™ otruÅ‚ ten, kto opusz¬czaÅ‚ jadalniÄ™ i nagle wydaÅ‚o mi siÄ™, że Karol
specjalnie odebrał Annie torebkę, żeby ona pózniej po tę torebkę wyszła. Kobieta
przecież nie potrafi obyć się bez swojej torebki, zawsze musi ją mieć pod ręką
wzięła głęboki oddech, niczym tonący.
Przyszedł dziś. Wyglądał okropnie. Był blady, aż szary na twarzy, ręce miał
obandażowane, a oczy nieruchome. Ale uśmiechał się, tylko że samymi ustami. Był
grzeczny, miły, lecz ja się przestraszyłam znowu wzięła głęboki oddech bałam
się go. Tych jego nieruchomych oczu. Tego uśmiechu. Zapytał mnie, po krótkiej,
konwencjonalnej wymianie zdań, co widziałam i czego chciał prokurator, ponieważ
wczoraj po¬wiedziaÅ‚am mu, że byÅ‚ pan u mnie. I nie wiem, skÄ…d u mnie wzięła siÄ™ ta
przebiegłość, ale powiedziałam mu, że prokurator pytał głównie o torebkę Anny. I
zobaczyłam, że to kupił, strzał był celny, ta scena w holu miała dla Karola istotne
znaczenie. Wciąż się uśmiechał, pił herbatę i nagle zaczął mówić o tym, że jestem
jedyną kobietą, na której nigdy się nie zawiódł, jedyną kobietą w jego życiu, którą
autentycznie poważa i szanuje. Mó¬wiÅ‚ o swoich tak dÅ‚ugo tÅ‚umionych uczuciach dla
mnie, o tym, że chciaÅ‚ być lojalny wobec Tadeusza, nie chciaÅ‚ rozbijać na¬szego
małżeÅ„stwa, bo zdawaÅ‚ sobie sprawÄ™, jak bardzo Tade¬usz mnie kocha, mówiÅ‚, że
zawiódł się na Ewie, zawiódł się strasznie i że teraz zostałam mu tylko ja. Mówił,
uśmiechał się samymi ustami, a ja, skamieniała ze strachu, obrzydzenia, do niego, do
siebie samej, musiałam zmienić się na twarzy, bo on nagle przerwał i zapytał, co mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates