[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niewiele i musiałabym tę teorię wykuwać od podstaw.
Wykułabym, gdyby to miało sens. Ale nie ma. Niech pan
spojrzy na mnie. Zmieniłam się, prawda? Gdy przyszłam tu do
pana po raz pierwszy, byłam kusząca jak Afrodyta. Gdy
badałam dla pana prącia, byłam celna i konsekwentna jak
Artemida. Gdy zdobywałam czytelniczki, telewidzów, a w
końcu pacjentów mojej słynnej Kliniki Prącia, byłam
doskonałym strategiem jak Atena. To dzięki niej podbiłam
nieczułe serce rynku. Walczyłam jak Demeter, żeby utrzymać
moją córkę i opłacić jej podróże. A teraz co? Jak Hera
uznałam, że małżeństwo jest najważniejsze. Gorzej! Jestem
jak Persefona, która nie wie, kim jest i jak ciasto dostosowuje
się do oczekiwań męża. A dalej mam tę samą waginę.
Rozumie pan? Kobieta to istota zmienna, choć nie w tym
prostackim sensie, w jakim zwykle się o niej mówi. Nie
chodzi o zmienność uczuć, lecz zmiany całej siebie. A raczej
tego, co widać na zewnątrz. Kobieta to istota tajemnicza i
głęboka. Widzimy tylko jej kawałek, a w środku kłębią się siły
niewidoczne dla oka, tak jak i niedostępna dla oka jest wagina.
Wargi sromowe większe i mniejsze, słynna łechtaczka,
przedsionek pochwy, opuszki przedsionka i gruczoły
przedsionkowe większe, wszystkie te organy, które widać na
zewnątrz, to tylko wierzchołek góry lodowej, a raczej
wulkanu, pod którym głęboko, tam, gdzie wzrok nie sięga,
tkwi głębia i istota kobiety. Nie, panie Prezesie, tu wieki
badań po stokroć wnikliwszych niż analiza zdjęcia nie
wystarczą, nie mamy żadnych szans, lepiej się poddać bez
walki. Mówię to panu jako Atena, która potrafi zachować
zimną krew i bezbłędnie ocenić sytuację nawet w ogniu walki,
a co dopiero w spokojnej rozmowie.
- Pani Basiu, ja wiem, że wy jesteście bardzo
skomplikowane, ale gdyby to tak troszeczkę uprościć? Jak
czytelniczka zobaczy swoją waginę i przeczyta krótki opis,
który choć trochę będzie do niej pasował, to będzie
zadowolona. Nawet jak coś nie będzie pasować, to będzie o
tym wiedziała ona i jej trzy przyjaciółki, a cała reszta będzie
marzyła o tym, żeby zobaczyć swoją waginę w Wyuzdanym
Magazynie dla Pań".
- Pani Prezesie, jako Persefona bardzo bym chciała
spełnić oczekiwania pana Prezesa, czytelniczek Wyuzdanego
Magazynu dla Pań", a tym bardziej Centrali w Hamburgu. Ale
to niemożliwe, bo nie umiem kłamać. Nie mogłam spać
spokojnie przez głupią szarlotkę, to co tu mówić o waginach -
przyznałam się zawstydzona i wściekła na siebie, że ta skaza
rodzinna znów utrudnia mi życie. Prezes też był wściekły.
- Pani Basiu, może to prawda, że kobiety są zmienne i
tajemnicze, ale prawdą jest również, że nie ma kobiet
niezastąpionych. Będę zmuszony zastąpić panią kimś innym.
Zwietnie go rozumiałam. Sama chętnie zastąpiłabym się
kimś innym. Chciałabym znów być mądra jak Atena,
niezależna jak Artemida, piękna jak Afrodyta, ale Hera kazała
mi natychmiast wracać do domu. Musiałam ugotować obiad,
nim Ogr wróci z pracy.
Mężczyzni poszli grać w karty, a my jak zwykle
zostałyśmy w salonie i sączyłyśmy eleganckie drinki. Nagle
Zuza zaczęła płakać, przerywając tym samym nasze
pieprzenie trzy po trzy. W salonie powiało grozą, nawet młode
wyglądały na przestraszone. Czyżby Jarek dojrzał do
wymiany Zuzy na młodszą?
- Dojrzał - powiedziała Zuza, jakby czytała w naszych
myślach. - Rozwodzimy się.
- To niemożliwe. Skąd wiesz? Dlaczego? - gdakałyśmy
wszystkie razem, zbijając się na kanapie jak przestraszone
kury w kurniku.
- Bo ma młodszą.
- Może to tylko chwilowy kryzys. To zdarza się w
najlepszych małżeństwach - powiedziała Zyta tak żarliwie,
jakby i siebie chciała o tym przekonać.
- Też tak myślałam, ale to trwa już kilka miesięcy. Nie
śpimy ze sobą, prawie nie rozmawiamy. Wczoraj powiedział,
że chce być z tamtą.
- Wiesz, kto to jest?
- Jego sekretarka! Zabiję tę dziwkę!
- A to kurwa, zdzira, bladz, suka, złodziejka -
wykrzykiwałyśmy jedna przez drugą, młode też. Nagle
Paulina przypomniała sobie, że i ona była sekretarką swojego
męża, który wtedy miał inną żonę.
- Poczekajcie, dlaczego ona to zdzira? A on co? -
zapytała. - Jak Bronek o mnie walczył, to twierdził, że z żoną
już nic go nie łączy, że nie spali ze sobą od lat, że ona go nie
rozumie, a właściwie to nigdy nie rozumiała. Chodził za mną
przez pół roku, bo na początku wcale mi się nie podobał i
miałam chłopaka. A potem cały świat mnie potępił, jakbym to
ja go uwiodła, do tego podczas snu, gdy nie miał o niczym
pojęcia!
Dziewczyny już chciały ją zagdakać, a ja razem z nimi, bo
co nam będzie Zuzę denerwować i mówić, że tamta niewinna,
bo jeśli nie tamta, to kto? No chyba nie Zuza, która całe życie
troszczyła się o Jarka, o dzieci i o siebie, żeby dobrze
wyglądać i utrzymać się w charakterze żony do końca. Nagle
mnie olśniło. Paulina miała rację. Przecież to Jarek ślubował
Zuzie wierność, to on ją zdradził, a nie sekretarka. To on jest
winien, a my traktujemy go jak dziecko, które nie umiało się
oprzeć pokusie. Lub wpadło w sidła, które ona na niego
zastawiła. To absurd.
- Paulina ma rację, to on jest winien - podzieliłam się
moją konstatacją. - On cię zdradza, a nie ona.
- Wiem - zaszlochała Zuza. - Ale jak myślę, że to
wszystko przez nią, to czuję się mniej odrzucona.
- A może on jeszcze cię kocha? - podsunęła Zyta.
- Zapytałam go o to.
- No i co? No i co? - zagdakałyśmy chórem.
- Powiedział, że zapomniał, jak się mnie kocha - Zuza na
dobre zalała się łzami, niszcząc swój nieskazitelny makijaż.
- Biedaczysko! Niech wezmie lecytynę - Sylwia była
przejęta do żywego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates