[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dym zaczął dławić Vendelin w gardle. Płomienie
- DokÄ…d mnie prowadzicie? - ryknÄ…Å‚.
wznosiły się do nieba, z ogniska rozległ się huk. Ludzie
Nikt nie odpowiedział.
krzyczeli ze strachu.
Powtórzył pytanie grożąc, że jeszcze pożałują.
Rycerz Gerhard podniósł rękę. Wreszcie jeden z jezdzców odwrócił się do niego. Ry
Drabina zachwiała się, straciła równowagę i przy cerz Gerhard rozpoznał Mogensa, który kiedyś służył
wtórze jednogłośnego krzyku tłumu Vendelin poczuła, w zamku.
jak powoli osuwa się w dół, w stronę ognia. - Na rozkaz naszego pana wieziemy cię tam, dokąd
Przed oczami przelatywały jej obrazy - twarze, dym, nigdy nie ośmieliłeś się zapuścić. Do Lasu Mgieł. To naj
płomienie, konie, przed którymi rozpierzchli się zgro właściwsze miejsce dla kogoś, kto nosi w sobie tyle
madzeni ludzie, piekący ból w oczach... I jakiś człowiek ohydnego zła co ty!
pędzący wprost w ogień, który pochwycił ją, kiedy wła
- Nie! - jęknął rycerz. - Nie, wszędzie, tylko nie tam!
śnie miała wpaść w nieznośny żar.
Nie doczekał się odpowiedzi.
Potem wszystko wokół pociemniało i zaległa cisza. Gorm! Przyprowadz swoich ludzi! chciał już krzyknąć.
Ale Gorm leżał ranny w zamku Svartmosse, a jego ludzie
Wyrok na Vendelin stał się kroplą, która przepełniła zostali rozbici. Wóz skrzypiąc potoczył się dalej po nie
dzban, wywołał bunt całego ludu. Upiorni jezdzcy ze równym wrzosowisku. Ciało rycerza boleśnie odczuwa
wzgórz Gramosse okazali się żywymi, z krwi i kości ło każdy kopczyk czy rozpadlinę w ziemi. Potem dooko
ludzmi - krewniakami i przyjaciółmi mieszkańców mia ła pociemniało, wjechali do lasu, gdzie towarzyszył im
steczka. Wrzask wściekłości skierowanej przeciwko szmer liści, a z ziemi unosiły się czarodziejskie zapachy,
znienawidzonemu tyranowi mieszał się z trzaskiem
Rycerz Gerhard z przerażeniem rozejrzał się dokoła.
ognia i zanim strażnicy zdążyli się zorientować, zostali
W cieniu drzew leżały trupy, trawa była zdeptana po
niemal stratowani przez rozgniewany tłum. Ludzie pa
gwałtownych walkach. A drzewa... Drzewa wyciągały do
na Tygego z wyciągniętymi mieczami wdarli się w ciż
niego swe drapieżne gałęzie!
bę ludzką i natychmiast dopadli popleczników rycerza,
Im dalej w głąb lasu toczył się wóz, tym gęściej rosły
którzy usiłowali umknąć.
drzewa i tym większa panowała wśród nich cisza. Nikt
172
173
z towarzyszących mu ludzi nie odzywał się ani słowem, się nawet jedna belka! Rycerz Gerhard już zaczął obmy
tylko jego własny krzyk rozbrzmiewał w milczącym Le ślać słodką zemstę.
sie Mgieł. Ludzie napierali ze wszystkich stron. Rycerz powrócił
Podniósł wzrok na splątane korony drzew. Z liści ci do potwornej rzeczywistości. Mógł iść tylko jedną drogą,
cho szemrzÄ…c skapywaly krople 'wilgoci. Pradawne dzie tÄ… prowadzÄ…cÄ… przez kamienny mostek na kurhan.
je, zamierzchłe czasy, pogaństwo, szeptały. Opary mgły Zawołał władczym głosem: Zrobić miejsce!" i pchnął
niczym duchy przemykały się wśród pni. Chlupotała najbliżej stojących. Miał jednak wrażenie, że napotyka
woda, mącona kopytami koni, Gerhardowi przez chwi mur, tak ciasno stali ludzie. Sięgnął po miecz i sztylet,
lę się zdawało, że się potopią, wkrótce jednak teren za lecz broń mu zabrali.
czął się "wznosić.
Kiedy w bezradnym gniewie uderzył jedną z kobiet,
- Mój syn Gorm zemści się na was! - wrzasnął. - Sły przyjęła cios obojętnie, popatrzyła nań tylko z bezmier
szałeś, Varg? Wiem, że jesteś "wśród tego motłochu. ną pogardą.
Odpowiedzi nie było. Grozby nie poskutkowały, ry Chociaż się opierał, wepchnięto go na mostek. %7ładen
cerz spróbował więc prośby. dzwięk nie dobiegł z tłumu, nikt się nie poruszył. Tyl
ko żywy mur, nie do pokonania...
- Varg! Nie możesz pozwolić, by traktowano mnie w ten
sposób! Człowieka z twojej rodziny! My, szlachetnie uro Nigdy nie powinienem byl opuszczać zamku, pomy
dzeni, musimy trzymać się razem przeciwko płebsowi! ślał. To ta przeklęta wiedzma mnie stamtąd wywabiła.
Chciałem zobaczyć, jak umiera, ale rzuciła na mnie czar,
Spod kaptura ledwie dal się słyszeć głos pana Tygego:
inaczej być nie mogło!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates