[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potrafiła długo się na niego obrażać. Alkohol pobudzał dobry humor i chęć do zabawy. Nie zapomniała
o dwudziestej zadzwonić do babci. Zamknęła się w toalecie i szybko powiedziała, że koleżanka nie chce
pożyczyć książki, bo sama się uczy, więc trochę jeszcze posiedzi i zrobi sobie notatki. Babcia nie była
zadowolona, ale przyjęła informację do wiadomości. Zastrzegła tylko, że Marysia ma wrócić przed
jedenastą.
Majka naprawdę miała zamiar dotrzymać tego terminu, ale Justyna gdzieś zniknęła. Próbowała
skłonić Oskara do odnalezienia koleżanki, ale chłopak tylko się roześmiał.
Nie widzisz, że Michała też nie ma? wykrzyczał jej do ucha. Na pewno poszli na spacer. Spoko,
znajdą się.
Czekała więc. Trochę się denerwowała, ale Oskar był tego wieczora tak uroczy, że wkrótce
zapomniała o Justynie. Piła kolejne drinki i świat stawał się coraz bardziej kolorowy. Wkrótce wszystko
było muzyką, migotaniem świateł i zapachem Oskara. Poddawała się jego pocałunkom, dzwiękom
i uczuciu beztroski. Straciła poczucie czasu. Nie pamiętała, kto i co do niej mówi, zresztą nie chciała
nikogo słuchać. Chciała się bawić, tańczyć, przytulać i całować swojego cudownego chłopaka&
Oskar, będziemy tańczyć, prawda?
Majka, chodz, odprowadzę cię do domu. Przegięłaś chyba trochę&
Nie chcę do domu. Chcę być z tobą.
Będziesz ze mną, odprowadzę cię. Wstawaj, bo zaraz ochroniarze się wkurzą.
Ale z tobą?
Ze mną.
I kupisz mi piwo?
Kupię.
Pamiętała jeszcze, że było jej gorąco i nie rozumiała, dlaczego Oskar tak namawia ją na założenie
kurtki. Zresztą kurtka była jakaś dziwna, bo nie miała drugiego rękawa. Zresztą nie chciała kurtki. Chciała
Oskara. I piwo.
Nie wiedziała po co i dokąd idą, ale skoro chłopak mówił, żeby iść, to szła. Chociaż nie było jej
łatwo. Wszystko wirowało i kręciło jej się w głowie. Raz chodnik był blisko, po chwili znów daleko.
I nogi nie chciały jej słuchać. Nie wiadomo dlaczego. Dobrze, że Oskar ją podtrzymywał. Raziły ją
światła latarni i było jej niedobrze.
Nigdzie nie idę zdecydowała i usiadła na krawężniku. Tu zostaję.
Wstawaj, Majka, nie wymyślaj. Zaraz będziesz w domu.
Nie chcę do domu.
Wstawaj, bo stracę cierpliwość.
Niedobrze mi powiedziała.
A potem wszystko przesłoniła szara mgła.
Tamara? No, nareszcie! Dzwonię od rana, a ty nie odbierasz!
Kiedy rano, jeszcze zaspana, sięgnęła po telefon, żeby sprawdzić, która godzina, zobaczyła, że matka
próbowała się z nią połączyć kilkanaście razy. Natychmiast wybrała numer.
Co się stało?
Marysia nie wróciła do tej pory.
Jak to: nie wróciła? A gdzie poszła?
Powiedziała po południu, że musi wyjść do koleżanki po jakiś zeszyt czy coś. Nie widziałam
powodu, żeby odmówić. Miała wrócić za dwie, trzy godziny. Potem zadzwoniła o dwudziestej, że
posiedzi tam chwilę, bo coś będą powtarzać. Czekałam. I nie wróciła matka była mocno wystraszona
i zdenerwowana.
Dzwoniłaś do niej?
Nie odbiera. Dzwoniłam też do szpitali i na pogotowie. I na policję. Nic nie wiedzą.
Tamara poczuła, że miękną jej kolana. Szybko usiadła na łóżku, bo bała się, że zemdleje. W ułamku
sekundy przebiegły jej przez głowę najgorsze scenariusze.
Tamara, jesteś tam?
Mamo, czekaj na mnie. Postaram się przyjechać jak najszybciej chciała coś zrobić, coś
konkretnego, ale czuła pustkę w głowie. Dlaczego ty jej pozwoliłaś wyjść!
Ty się lepiej zastanów, dlaczego ty wyjechałaś matka odparła atak. Myślisz, że ja jestem taka
głupia i wierzę w jakieś szkolenia w niedzielę?
A więc wiedziała, domyśliła się. Zaprzeczanie nie miało sensu, zresztą nie czas był na takie dyskusje.
Będę jak najszybciej.
Rzuciła telefon na kołdrę i ukryła twarz w dłoniach. Była kompletnie rozbita. Musiała się jakoś
pozbierać. Boże, a jeżeli Marysi coś się stało?! Nigdy sobie tego nie wybaczy!
Co się dzieje? Dominik wyciągał się w pościeli.
Marysia nie wróciła na noc! popatrzyła na mężczyznę z nadzieją, że coś powie, poradzi.
Może gdzieś zabalowała?
Ona? To grzeczne dziecko. Gdzie miałaby zabalować? Zwariowałeś?
Z tego, co mówiłaś, to ostatnio nie takie znowu grzeczne&
No wiesz co! jak mógł tak mówić o jej córce? Nawet jej nie znał! I na dodatek wcale się nie
przejął.
Zaczęła się pakować. Wrzucała rzeczy do torby byle jak.
Co ty wyprawiasz? Dominik zatrzymał ją i próbował przytulić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates