[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wookieem weszli do punktu dowodzenia. Kenobi z robotami wcisnęli się za nimi. Luke, także
okryty zabranym pechowemu żołnierzowi pancerzem, osłaniał tyły. Zamknął drzwi i rozejrzał się
nerwowo.
- On ryczy, ty strzelasz do wszystkiego, co się rusza. To cud, że jeszcze cała stacja nie wie, że tu
jesteśmy!
- Niech wiedzą - oświadczył Solo podniecony dotychczasowym powodzeniem. - Wolę uczciwą
walkę od skradania się.
- Może tobie spieszy się do śmierci - burknął Luke. - Ale mnie nie. Na razie tylko to skradanie
trzyma nas przy życiu.
Korelianin spojrzał na chłopca ponuro, lecz nic nie powiedział.
Po chwili obaj przyglądali się, jak Kenobi pracuje nad niesamowicie złożoną konsolą komputera.
Starzec czynił to ze swobodą człowieka przyzwyczajonego do obsługi skomplikowanego sprzętu.
Na monitorze pojawił się schemat konstrukcji stacji bojowej. Kenobi pochylił się i zaczął studiować
obraz.
Tymczasem Threepio i Artoo zajęli się nie mniej skomplikowaną tablicą kontrolną. Artoo znieru-
chomiał nagle, po czym zaczął pogwizdywać, gwałtownie obwieszczając o jakimś ważnym znalezi-
sku. Solo i Luke zapomnieli o swych sporach na temat taktyki działania i podbiegli szybko do robo-
tów. Chewbacca zajął się zawieszaniem oficera dyżurnego na jego własnym pasku.
- Podłączcie go - zasugerował Kenobi, spojrzawszy ze swego miejsca przed monitorem. - Powinien
mieć stąd dostęp do danych z pełnej sieci stacji. Może dowie się, gdzie jest zespół zasilający tego
promienia przyciągającego.
- A dlaczego nie wyłączymy go z tego miejsca? - chciał wiedzieć Luke.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Bo wtedy oni podłączą go z powrotem, zanim jeszcze wysuniemy ogon z hangaru - wyjaśnił
zgryzliwie Solo.
Luke zaczerwienił się.
- Nie pomyślałem o tym - bąknął.
- Widzisz, Luke, żeby udało nam się uciec, musimy rozłączyć zródło energii przyciągania - mówił
spokojnie Ben, gdy Artoo wsunął manipulator do odkrytego przez siebie gniazda komputera. Na-
tychmiast na płycie przed nim rozbłysła cała galaktyka światełek. Pomieszczenie wypełnił cichy
szum aparatury pracującej z maksymalną szybkością.
Przez kilka minut mały robot ssał informacje niby metaliczna gąbka. Potem szum przycichł i Artoo
odwrócił się i zahuczał.
- Znalazł to, sir - poinformował podniecony Threepio. - Promień przyciągający jest podłączony do
głównego reaktora w siedmiu punktach, Większość istotnych danych jest zablokowana, ale spróbu-
je przerzucić podstawowe informacje na monitor.
Kenobi zostawił duży ekran i zaczął obserwować niewielki czytnik obok Artoo. Dane pojawiały się
na nim i znikały zbyt szybko, by Luke zdołał coś rozpoznać, lecz Ben najwyrazniej radził sobie
jakoś z migającymi schematami.
- Chyba nie ma sposobu, żebyście mogli mi pomóc, chłopcy - oświadczył. - Muszę iść sam.
- To mi odpowiada - zgodził się pospiesznie Solo. - I tak zrobiłem już w tej podróży więcej niż
przewidywała urnowa. Sądzę jednak, że aby załatwić ten promień, twoja magia nie wystarczy, sta-
ruszku.
Luke nie dał się zbyć tak łatwo. - Chcę iść z tobą.
- Cierpliwości, młody człowieku. Ta akcja wymaga umiejętności, których jeszcze nie opanowałeś.
Zostań, czekaj na mój sygnał i pilnuj robotów. Trzeba je dostarczyć powstańcom. W przeciwnym
razie wiele jeszcze planet spotka los Alderaan. Zaufaj mocy, Luke... i czekaj.
Spojrzawszy po raz ostatni na migocący ekran, Kenobi poprawił miecz świetlny u pasa, podszedł do
drzwi, otworzył je i popatrzywszy raz w lewo, raz w prawo, znikł w długim, lśniącym korytarzu.
Gdy tylko drzwi zasunęły się z powrotem, Chewbacca warknął coś, a Solo pokiwał głową ze zro-
zumieniem.
- Masz rację, Chewie - powiedział, po czym dodał, zwracając się do Luke'a: - Gdzie wygrzebałeś tę
skamieniałość?
- Ben Kenobi... Generał Kenobi jest wspaniałym człowiekiem - zaprotestował gorąco Luke.
- Wspaniale pakuje nas w kłopoty - burknął Solo. - A tytułować możesz moje dopalacze. On na
pewno nas stąd nie wyciągnie.
- A masz lepsze pomysły? - zapytał Luke wyzywająco.
- Wszystko jest lepsze od tego czekania, aż przyjdą tu i nas wygarną. Gdybyśmy...
Przerwały mu gwałtowne gwizdy i pohukiwania, dobiegające od konsoli komputera. Luke podbiegł
do R2D2. Mały robot niemal podskakiwał na krótkich nogach.
- O co chodzi? - spytał chłopiec Threepio. Android sam wydawał się zdziwiony.
- Obawiam się, że także tego nie rozumiem, sir. On mówi: "Znalazłem ją" i powtarza: "Jest tutaj!
Jest tutaj!".
- Kto? Kogo znalazłeś?
Artoo zwrócił w stronę Luke'a płaską, migocącą światłami twarz i zagwizdał nagląco.
- Księżniczka Leia - poinformował słuchający uważnie Threepio. - Senator Organa... to chyba ta
sama osoba. Jak sądzę, jest to kobieta z wiadomości, którą przenosił.
W pamięci Luke'a znów zmaterializował się ów nieopisanie piękny obraz.
- Księżniczka? Jest tutaj?
- Księżniczka? O co chodzi? - zainteresował się Solo.
- Gdzie? Gdzie ona jest? - powtarzał Luke, całkowicie ignorując Hana.
Artoo buczał nadal, a Threepio tłumaczył:
- Poziom piąty, blok więzienny AA-23. Zgodnie z danymi czeka ją powolna śmierć.
Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com)
- Nie! Musimy coś zrobić!
- O czym wy wszyscy gadacie? - próbował się dowiedzieć poirytowany Solo.
- To właśnie ona wprogramowała w R2D2 tę wiadomość - wyjaśnił pospiesznie Luke. - No, tę, któ-
rą próbowaliśmy przekazać na Alderaan. Musimy jej pomóc.
- Zaraz, momencik - przerwał Solo. - Jesteś ciut za szybki jak dla mnie. Nie próbuj mnie wciągać w
coś głupiego. Kiedy powiedziałem, że nie mam lepszych pomysłów, to mówiłem poważnie. Ten
stary kazał nam tu czekać. Nie podoba mi się to, ale nie mam zamiaru pakować się w jakieś zwa-
riowane poszukiwania. Zwłaszcza tutaj.
- Ale Ben nie wiedział, że ona tu jest - zaprotestował chłopiec. - Jestem pewien, że zmieniłby swoje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates