[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczciwie, powiedz to mamie, przecież uwierzy tobie, a nie plotkom. Teraz odprowadzę cię do
domu. Nie możesz kryć się po kątach, siedzieć w norze jak kret, dlatego tylko, że ktoś coś sobie
pomyśli, że ktoś coś komuś powiedział, bo gdzieś usłyszał, a może wcale nie usłyszał, a tylko mu
się zdawało. Bo to twoje życie, mówiłem ci już. I ty musisz o tym życiu decydować. Nie tylko o
tym, co robić, ale jak! Pierwszy krok - uwolnić się od Kociołkowej i jej podobnych. No, uśmiechnij
się. To nie koniec świata.
- Boję się, że dla mamy owszem, to jakiś koniec świata. Ona lubi mieć święty spokój. Jest zawsze
obok tych wszystkich kółek towarzyskich, obok tych kawuś i herbatek, bo nigdy nie miała na to
czasu, a poza tym cudze sprawy to nie jej żywioł. Ja tak naprawdę jestem jej obojętna, byleby tylko
spokój był, mogę robić, co chcę.
- Tym lepiej. Twoja mama nie będzie przeciwnikiem naszej przyjazni.
- To my się przyjaznimy?
- Dawno nie miałem przy sobie kogoś tak bliskiego, na kim by mi tak bardzo zależało.
Joannie skrzydła rosną u ramion. To chyba musi być wyznanie miłości.
74
Wyprostowana, z głową uniesioną do góry, uśmiechnięta, z Tomaszem u boku, wkracza do
Jagiełkowa. Firanki szeleszczą gwałtowniej i nikt już nie szepcze, bo w każdym mijanym domu
wybucha gwałtownie głośna wymiana zdań.
I gdyby Joanna zakradła się pod te domy, usłyszałaby vvkażdym mniej więcej to samo: że matka
specjalnie ją z mlekiem wysyłała do warszawiaka, że wszyscy przecież od począt-loi widzieli, co z
tego może wyniknąć, przecież dziewczyna chłopaka nie ma, bo nosa zadziera, z miejscowymi nie
chce gadać, ale z bogatym jak hrabia warszawiakiem to znalazła temat, hi, hi, zaraz, szybko,-
ciekawe, kiedy Wanda Marzec babką zostanie, ta to się urządziła, wiadomo, stary ją odumarł, to i
biedniej w domu, a tak, Joaśkę wyda za mąż, co tam, że stary dla niej, przecież cała rodzina
skorzysta przy takim zięciu.
Dzień był okropny. A ja czuję się cudownie. Cudownie! Jemu na mnie zależy! I jestem mu bardzo
bliska! Zależy mu na mnie i jestem mu bliska. Jestem mu bliska i zależy mu na mnie. I dlatego
czuję się cudownie, chociaż dzień był okropny. A był okropny, bo dużo się ostatnio wydarzyło.
Wtedy, kiedy poszłam opowiedzieć Tomaszowi o Toruniu i o tym, że miasto mi się podoba i że już
zdecydowałam, że tam się przeniosę i będę dalej studiować, więc wtedy było u Tomasza tak
pięknie: malowaliśmy razem stół, a potem oglądaliśmy zachód słońca. Tak dobrze siedziało nam się
razem i rozmawiało, tak nam dobrze było ze sobą, że wzięliśmy się jeszcze do szafy.
Ta praca jest niesamowita. Tomasz pokazuje mi starą, odrapaną, przeżartą przez korniki szafę, którą
czuć pleśnią, która ma obtłuczone drzwi, urwane nogi, wygląda zupełnie beznadziejnie i nigdy bym
na niej oka nie zatrzymała, a potem, potem jest z niej piękny mebel. Pracowaliśmy do rana. Do
piątej rano. Oczyściliśmy razem ściany i troje drzwi, ipod-
75
togę, i sufit, i nogi tej ogromnej szafy. Napakowaliśmy w dziury po kornikach, i nie tylko po nich,
jakieś specjalne papki do drewna. Wygładzihśmy Przecieraliśmy to papierem ściernym Pędzlem
potem odkurzaliśmy. Tomasz przyklejał to, czego brakowało, a co już wcześniej dorobił. I tak nas
wzięła ta praca, tak bardzo chcieliśmy zobaczyć końcowy efekt, że nie czu-+BCzmęczenia.
Marzyhśmy tylko o tym, że jqpomalujemy Malowaliśmy kilka razy bejcę. Każdą warstwę
nakładakśmy cieniutko, najcieniej jak tylko można - jeśh było zbyt dużo bejcy, przecieraliśmy
drewno szmatką. Potem malowaliśmy następny raz.
A więc siedzieliśmy razem w szafie i czułam się taka spokojna, trochę jak wtedy, gdy żył ojciec i
opowiadałam mu różne histońe ze studiów, a on wszystko rozumiał, nawet to, czego mu nie
powiedziałam. Byłam spokojna, bo już wiedziałam, co mam ze sobą robić, bo byłam tuż obok
Tomasza i wykorzystywałam wszystkie te króciutkie momenty, kiedy on podawał mi szmatkę albo
kubek z herbatą, albo gdy opierał się o moje ramię, kiedy oglądał, co już zrobiliśmy, więc było dużo
takich momentów fizycznej, elektryzującej bhsko-ści i to było bardzo, bardzo przyjemne.
A gdy już skończyliśmy z szafą, bez lakierowania, bo jednak musiało to wszystko wyschnąć, a
byhśmyjuż wypompowani z sił, więc o tej piątej rano nie wracałam do domu, tylko zostałam u
Tomasza. Kąpałam się w jego łazience, wycierałam jego ręcznikiem, ubrałam się w jego dres do
spania i roiłam w głowie najróżniejsze myśh, kiedy szłam na piętro, na strych właściwie, gdzie
Tomasz ma swoją sypialnię, czyli materac położony na podłodze.
Byłam takpodekscytowana, że nie mogłam zasnąć, mimo zmęczenia po całym dniu na nogach, w
Toruniu, no i po obróbce szafy. Kiedy on przyszedł na górę, udawałam, że śpię.
0e wiedziałam, jak się zachować, nie wiedziałam, co będzie dalej.
A dalej" było to, że on okrył mnie dokładnie, położył się Obok i natychmiast zasnął. I zaczął lekko
chrapać. Nic, zupełnie nic się nie działo! A właściwie troszkę się działo _ postanowiłam
wykorzystać sytuację. I kiedy Tomasz już mocno zasnął, położyłam głowę na jego ramieniu. Po
pewnym czasie zdjął tę moją głowę, wyraznie zdrętwiała mu ręka. Cały czas udawałam, że śpię. Z
tych wielkich emocji zasnęłam dopiero po siódmej. A obudziłam prawie przed południem. Tomasz
był już na dole, powitał mnie najpiękniejszym dzień dobry, jakie mogłam sobie wymarzyć, i
najpysz-niejszą kawą pod słońcem.
Dwa dni pózniej wróciła mama. Rozpętała się burza. Oplotkowała mnie cała wioska, a specjalna
delegacja streściła plotki mamie. Streszczenie mogłoby zapełnić dwa miesiące moich szaleństw, a
mamy przecież nie było tylko dwa tygodnie, ale takimi drobiazgami nikt się przecież tu nie
przejmuje.
Mama mnie zrugała, uciekłam do Tomasza, a on- kochany! - niemal zmusił mnie do tego, byśmy
razem przedefi-lowah przerfagiełkowo. To było jak kij w mrowisko.
Wieczorem poszłam za ciosem i choć miałam ochotę zamknąć się u siebie i nie odzywać przez
kilka dni, poszłam do mamy. Na szczerą rozmowę. Naprawdęsię postarałam. Przecież nie będę jej
oszukiwać, a nie wyobrażam sobie, bym mogła nie widywać się z Tomaszem. Myślę, że nie
przekonałam jej, że po prostu lubię Tomasza i że się przyjaznimy, i to wszystko. Czuję, że mama
wie, że sąsiadki opowiadają kłamstwa, ale wcale nie o nie chodzi. To był tylko pretekst do
awantury. Ona boi się, że przyjdzie taki moment, gdy zakocham się w Tomaszu.
77
Boi się niepotrzebnie. Ten moment już przyszedł. SarnQ nie wiem kiedy. Nawet nie mogę
powiedzieć, że jestem Wnitn zakochana. Zakochana byłam w panu od polskiego, bopatl od
polskiego pisał wiersze i czytał je nam na kółku @>W>I. stycznym. A więc w Tomaszu nie jestem
zakochana. Tomasza kocham.
22.
Trzy głowy pochylają się nad śpiącą Joanną. Szepczą zawzięcie. Wojtek z Wackiem, Basia i Kasia.
Stoją tuż przy łóżku i spierają się. Wojtek chce budzić siostrę natychmiast. Blizniaczki próbują go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates