[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pukanie do drzwi bungalowu. Myła głowę nad zlewem.
Wyprostowała się, owinęła mokre włosy ręcznikiem, poprawiła
szlafrok i ruszyła ku drzwiom.
Miała zamiar powiedzieć Nelsonowi, że ma tego dość. Nie
miała pojęcia, co kobiety lubią najbardziej - poezję, kwiaty czy
wieczór w kinie. Nie wiedziała, po czym poznać, że się ktoś
zakochał, nie mówiąc już o takich powodach jak ,,liczenie na
pieniądze", jak to określał Nelson. Jej własne serce było tak
udręczone, że nie była w stanie zdobyć się na żadną radę. Nie
mogła już dłużej wysłuchiwać wypowiadanych stłumionym
głosem skarg pełnych patosu, na przemian z relacjami
euforycznymi i pełnymi zachwytu. Słowa tego
niedoświadczonego chłopca poruszały drażliwe struny jej
własnego serca.
Nelson roztrząsał każdy przeżyty dzień - tak samo jak ona,
która w każdej chwili wstrzymywała wręcz oddech w nadziei na
spotkanie Matthew, zamienienie z nim choćby kilku słów...
Albo na zrozumienie tego dręczącego niedosytu, jaki był w niej.
,,Niedosyt" to jedyne słowo, które mogło odzwierciedlić jej
stan. Fizyczny niedosyt tak silny, że nie wiedziała, jak będzie
żyć dalej.
Pragnęła chociaż go dotknąć. Pragnęła też jego dotyku.
Tęskniła do rozmowy z nim. Do jego uśmiechu.
Do spacerów z dłonią w jego dłoni. Pragnęła ściągnąć z niego
ubranie, sztuka po sztuce.
RS
116
Jakże zazdrościła Billie i Nelsonowi ich zwyczajnych
przeżyć.
%7łyła w świecie własnych wyobrażeń. Miała zaledwie kilka
skromnych wspomnień i ciągłą obecność kobiety, która uparła
się, żeby zostać jego żoną.
Właściwie nie potrafiła nawet ostatecznie określić własnych
uczuć. I wcale nie chciała. Nie było potrzeby dodawać jeszcze
słowa ,,kocham" do jej przygnębiającej sytuacji.
Wmawiała w siebie, że znajduje się pod działaniem sił
biologicznych. %7łe jest to prawo natury. Szczególnie w jej wieku,
kiedy organizm to prawo uznaje. Wmawiała w siebie, że jej
ciało spełnia funkcję, do jakiej jest przeznaczone ciało kobiety.
- Już dobrze! - zawołała. - Idę, idę. Spodziewała się zobaczyć
Nelsona. Widok Matthew
był dla niej szokiem. Wstrzymała oddech. W wyrazie jego
twarzy było coś tak złowrogiego i obcego, że wprost zamarło w
niej serce.
- Co się stało, Matthew?
- Dlaczego myślisz, że się coś stało? - Oparł się ramieniem o
framugę drzwi, taksując ją wzrokiem. Na widok ręcznika na jej
głowie drgnęły mu lekko kąciki ust, jak gdyby przypomniał mu
się moment, kiedy się zobaczyli po raz pierwszy. Było jednak w
tym drgnieniu coś groznego.
- W jakiej sprawie przyszedłeś? - Splotła ręce przed sobą z
niezadowoleniem myśląc, że widzi ją w jej znoszonym
różowym szlafroku. Dodatkowo peszył ją jego gniewny wzrok.
Pani Foster określiła Matthew jako choleryka i z pewnością
miała rację, ale w jego postawie, kiedy tak stał przed nią, była
ponadto wyrazna grozba.
- Czego chcesz, Matthew? - spytała jeszcze raz.
- Wiesz, czego chcę - odparł ochrypłym głosem.
Zdumienie stłumiło jej dech w piersi. Wiedziała tylko, czego
ona chce od niego. Wiedziała, że nie może przez niego spać po
nocach, nie może sobie poradzić z narastającą tęsknotą. To
RS
117
wiedziała. Badawczo spojrzała mu w twarz. Nie. Nie o tym
chciał z nią mówić.
- Chcę, żebyś mi oddała biżuterię, Charity.
- Biżuterię? - Jego odpowiedz tak dalece odbiegała od myśli
kołaczących się w jej głosie, że nie mogła zrozumieć, o czym on
mówi. - Jaką biżuterię?
- Nie udawaj przede mną niewiniątka. Próbowałaś mnie
przekonać, że przez roztargnienie babka położyła ją nie tam,
gdzie powinna. Przekonywałaś mnie, żeby nie zawiadamiać
policji.
- Myślisz o biżuterii twojej babki? - oszołomiona zapytała z
niedowierzaniem.
- Nie, klejnoty Korony. Czy je także zdobyłaś?
- Matthew, ja nie mam...
- Przestań - warknął. - Dostałem anonimową karteczkę, w
której ktoś mnie poinformował, że na wczorajszym dyżurze
miałaś na palcu jeden z pierścionków.
- To śmieszne. - Kuliła się w sobie z przerażenia, widząc jego
gniew i nienawiść. Doszła jednak do siebie. Ogarnęła ją
wściekłość. Jak śmiał kwestionować jej uczciwość? Drżący
palec wycelowała w jego pierś. - Czy widziałeś kiedyś, żebym
nosiła jakąkolwiek biżuterię, Matthew? Zastanów się.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates