[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siÄ™ tam bezpieczny. Nikomu nie pozwalasz siÄ™ do siebie zbli
żyć. Wszystkich trzymasz na dystans. Podobno taki układ ci
odpowiada. Pamiętaj jednak, że na starość nie będziesz miał
przy sobie nikogo bliskiego, bo nie potrafisz kochać ani być
kochany. Zostaną ci wielkie pieniądze i kobiety, które na nie
polecą. Będziesz samotny aż do śmierci.
Thorn oddychał ciężko. Niebieskie oczy rzucały bły
skawice.
- Skończyłaś?
- Prawie. - Wpatrywała się w niego, czując, że jej gniew
słabnie. Każdą najmniejszą komórką pamiętała rozkosz od
czuwaną pod wpływem jego zmysłowych pieszczot. Miłość
dawała radość i przynosiła rozpacz. - Stałam ci się zbyt bli
ska - dodała cicho. - Twoja napaść miała na celu nie tylko
uratowanie Ala przed interesowną awanturnicą. Broniłeś tak
że dostępu do samego siebie. Znienawidziłeś mnie, bo łatwo
cię rozszyfrowałam. Widziałam prawdziwą twarz, nie maskę.
Oczy rozgniewanego Thorna rozjaśnił dziwny blask. Męż
czyzna pochylił się nad Sabiną.
- Przestań się wtrącać do mojego życia! - rzucił schry
pniętym głosem.
- Będzie, jak sobie życzysz - odparła, unosząc dumnie
głowę. - Wygrałeś. Zawsze wygrywasz. Sam mi o tym po-
126 MUZYKA MIAOZCI
wiedziałeś. Szkoda, że nie słuchałam cię uważniej. %7łegnam
Waszą Ekscelencję - dodała po chwili z wymuszonym
uśmiechem. - Mam nadzieję, że twoja ukochana forsa da ci
prawdziwe szczęście.
- Miałaś odejść, więc idz i zostaw mnie w spokoju! -
rzucił lodowatym tonem.
Sabina wiedziała, że do końca życia będzie miała przed
oczyma nieruchomą niczym maska twarz. Odwróciła się
i utkwiła wzrok w barwnym dywanie. W pośpiechu ruszyła
do wyjścia.
W drzwiach natknęła się na Ala i Jessikę, którzy załatwili
wszelkie formalności i zamierzali odjechać. Pomachała im
ręką na pożegnanie i pobiegła do swego auta. Thorn patrzył
za nią, póki nie skręciła w przecznicę.
Kilka następnych miesięcy wlokło się niemiłosiernie. Sa
bina nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo jest wyczerpana.
Pracowała jak szalona. Zespół dawał coraz więcej koncertów.
Propozycje sypały się jak z rękawa. Muzycy i wokalistka
przygotowywali utwory na pierwszą płytę. Impresario pro
wadził rozmowy z wytwórnią produkującą wideoklipy. Każ
dy miesiąc przynosił bardzo przyjemne niespodzianki. Ze
spół regularnie koncertował w Nowym Jorku. Był najwię
kszą atrakcją modnego klubu mieszczącego się na pięćdzie
siątym piętrze jednego z wieżowców w pobliżu Rockefeller
Center.
Wytwórnia zebrała w końcu środki na krótki film promu
jący kasetę i płytę rockowej kapeli Pył i piach". Teledysk
kosztował majątek, lecz efekt był znakomity. Dennis nie
chciał powiedzieć Sabinie, skąd wytwórnia miała taką forsę.
MUZYKA MIAOZCI 127
Ricky także nabrał wody w usta. Nie nalegała. Wystarczyło
jej, że efekt ich wysiłków był znakomity. Wideoklip miał
zostać pokazany około Bożego Narodzenia, na krótko przed
wydaniem płyty.
Sabina rzuciła się w wir pracy, a mimo to nie mogła za
pomnieć o Thornie. Ukrywała przed ludzmi gorycz i roz
pacz. Wymagała od siebie coraz więcej, dłużej przesiadywała
na próbach, po koncertach opadała z sił. Musiała pokazać
Thoraowi, jak wiele potrafi. Zyska sławę, będzie miała świat
u swoich stóp. Thorn zrozumie poniewczasie, jak wspaniałą
dziewczynę utracił. Niech żałuje!
Sabina z ponurym westchnieniem popatrzyła w lustro.
W gruncie rzeczy lepiej, że mnie teraz nie widzi, pomyślała
z ulgą. Wyglądała fatalnie: wielkie podkrążone oczy, blada
cera, włosy bez połysku. Na domiar złego straciła na wadze;
była chuda jak szkielet. Zdegustowana, uciekła sprzed lustra.
Gdy po raz kolejny przyjechali z koncertami do nowojor
skiego klubu, Ricky z kwaśną miną skrytykował ustawienie
reflektorów.
- Tamten jest zle umocowany - marudził, wskazując nie
wielki punktowiec wiszÄ…cy nisko nad scenÄ….
- Jak zwykle przesadzasz. - Sabina lekceważyła uwagę
kolegi. - Chodzmy na kawę. Chcę z tobą omówić kilka
szczegółów dotyczących piosenki z wideoklipu.
Ricky wzruszył ramionami, gdy pociągnęła go w stronę
bufetu.
- Miejmy nadzieję, że to żelastwo nie spadnie na twoją
śliczną główkę.
Powiedział to w złą godzinę. Tego wieczoru zaraz po roz
poczęciu koncertu obluzowany punktowiec spadł na estradę
128 MUZYKA MIAOZCI
i uderzył solistkę w skroń. Wśród licznie zgromadzonych wi
dzów rozległ się histeryczny krzyk. Sabina upadła i straciła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coÅ› siÄ™ w niej zmieniÅ‚o, zmieniÅ‚o i zmieniaÅ‚o nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates