[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mówił, że często jezdzi tą drogą, ale rzadko spotyka jakichś ludzi.
- To dlaczego uciekał jak jakiś złodziej? - zainteresowała się Birgit.
- Nie chciał sprawiać ci przykrości.
- Co? - Birgit ściągnęła cugle tak, że koń zirytowany szarpnął głową. Co, na Boga, ten facet
sobie wyobraża?
- Sprawić mi czego??
- No, tak powiedział. Bał się, żebym nie pomyślał, że na ciebie czeka.
- Ale dlaczego miałby na mnie czekać?
Ole rozpoznawał dziwny dzwięk jej głosu. Jakby słyszał matkę, kiedy jest zirytowana i
czujna.
- Tego nie mówił. - Ole musiał ukryć uśmiech, ale nie był pewien, co Birgit czuje, ani
nawet, czy oni się dobrze znają.
- Czy to znaczy, że nabrał zwyczaju skradania się wokół naszej siedziby, żeby mnie
obserwować?
- Nie, nie sądzę. Ale znacie się chyba od dość dawna.
- Ole uniósł brwi i odwrócił głowę. - Czy on nie bywa zapraszany w święta lub na
noworoczne bale?
- Ależ tak... - Birgit zwlekała z wyrazną odpowiedzią. Ole domyślił się, że na ten temat
wolałaby nie rozmawiać.
- No dobrze, już dobrze. Nic złego dzisiaj nie zrobił. Zachował się tylko głupio, uciekając w
ten sposób. Gdyby spokojnie zaczekał i porozmawiał z nami, byłoby o wiele lepiej.
Birgit nie odpowiadała. Miała parę spraw do przemyślenia, bo najwyrazniej nie po raz
pierwszy Poul zjawiał się w ich posiadłości. Czy robi to w nadziei spotkania z nią? Dostał przecież
jasną wiadomość, że Birgit nie życzy sobie z nim rozmawiać. Po ostatnim wieczorze noworocznym,
kiedy Birgit zdała sobie sprawę z tego, kto jest winien nieszczęścia Mii, nie potrafiłaby stanąć z nim
twarzą w twarz. Wielokrotnie przysyłał do niej posłańca i prosił o spotkanie, ale ona zawsze
odmawiała. W ostatnim liście oznajmiła, że nie potrzebuje żadnych wyjaśnień i że nie życzy sobie z
nim rozmawiać. Potem już nie miała żadnych wiadomości z Lundeby. Ale nie mogłaby zaprzeczyć,
że często myśli o Poulu. Nie zdołała zapomnieć czasu, który spędzili razem w Bremie, ani tego, że
towarzyszył jej przez całą drogę do Danii.
- Jeśli on tak bardzo chce z tobą rozmawiać, to chyba powinnaś przyjąć jego wizytę.
Słowa Olego wyrwały Birgit z zamyślenia, mrużyła oczy, zaciskała szczęki, ale było coś
więcej...
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Nie odniosłem takiego wrażenia - ciągnął dalej Ole. - Wprost przeciwnie, sądzę, że Poul
ma ci wiele do powiedzenia.
- On chce jedynie uspokoić własne sumienie - prychnęła Birgit. - Mnie nic do tego.
- No dobrze, ty decydujesz. - Ole rozumiał, że nie warto dłużej na siostrę naciskać, zmienił
więc temat. Poza tym zbliżali się do domu.
- Planuję w tych dniach wyjazd do Kopenhagi. Miałabyś ochotę mi towarzyszyć?
Pytanie było dla Birgit tak nieoczekiwane, że Ole musiał je powtórzyć. Siostra spojrzała na
niego zdziwiona, z wahaniem. A co to znowu za pomysł? Czyżby on i Poul się porozumieli? Ole,
jakby czytał w jej myślach, mówił dalej, zanim Birgit zdążyła odpowiedzieć.
- Muszę całkiem poważnie zająć się działalnością banku, który odziedziczyłem po Nielsie
Monstrupie. Albo znajdę kogoś do kierowania, albo muszę się z tego jakoś wywikłać.
- Czy nie szkoda oddawać tego wszystkiego w obce ręce? - Birgit przypuszczała, że Ole w
ostatnim czasie wiele o tym myślał. Zimą odbył wiele wypraw do Kopenhagi, ale nie podjął
żadnych decyzji.
- Ale jeszcze gorzej byłoby doprowadzić przedsiębiorstwo do upadku - mruknął Ole. - A
szybko do tego dojdzie, jeśli czegoś nie zrobię.
Birgit rozumiała. Rozumiała także, iż brat dostałby mnóstwo pieniędzy, gdyby sprzedał cały
interes. Wiedziała, że wiele banków interesuje się ewentualnym przejęciem, ale na razie Ole się nie
zgadzał. Zawsze bardzo lubił zmarłego bankiera i być może uważałby to za zdradę ze swojej strony,
gdyby tak szybko wyzbył się czegoś, co było dziełem życia Nielsa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odszkodowanie.xlx.pl
  • © 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates