[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zupełnie innymi oczami. Było to niepojęte, że Erik Bjor nauczył się tak doskonale obcować z
ludzmi w tym odległym zakątku kraju.
Jednak Ylva i Siri nie miały okazji dłużej z nim rozmawiać. Dyskutował głównie z
Madsem i Vilem na temat ropy z łupków, zostawiając panie w towarzystwie żony. Niemniej
jednak udało im się zauważyć, że Torstein traktował Erika Bjora z głębokim szacunkiem.
Domyślali się, że i pozostali mieszkańcy wioski przyjęli taką samą, prawie uniżoną postawę.
Zauważyli również, że Bjor odnosił się z rezerwą do projektu; sam pomysł był dobry, ale...
Poza tym był zdecydowanie wrogo nastawiony do Madsa Billinga, chociaż Siri i Ylva
mogły to zobaczyć tylko w jego oczach, kiedy sądził, że nikt na niego nie patrzy.
Jego żona Birgit, blondynka o dumnej postawie charakterystycznej dla rodu Huus,
była inteligentną kobietą z klasą. Okazało się, że pracowała jako nauczycielka w szkole
podstawowej.
- Więc uczyła pani kiedyś Pedera? - zapytała z zainteresowaniem Siri.
- Tak, rzeczywiście. Niezmiernie utalentowany chłopiec. To była tragedia!
- Tak, jego ojciec mówił, że był geniuszem.
- No, cóż - uśmiechnęła się ciepło Birgit. - W oczach ojca, na pewno tak. Z niektórych
przedmiotów był rzeczywiście świetny, ale poza tym raczej przeciętny. Nie pamiętam zbyt
dobrze Pedera, bo nie należał do tych dzieci, z którymi natychmiast nawiązuje się kontakt.
Nie miał żadnych kolegów, ale wydawało się, że go to nie martwi. Często tak się zdarza,
kiedy w rodzinie jest tylko jedno dziecko. Przebywa wtedy tylko z dorosłymi, a najczęściej są
nimi właśnie rodzice. Pamiętam jedynie to, że, zdumiewająco dojrzały jak na swój wiek, był
prymusem w przedmiotach przyrodniczych. Często miałam problemy, żeby wybrać dla niego
odpowiednio trudne zadanie.
- Pani mąż też wygląda na takiego, co ma głowę na karku - powiedziała Ylva.
- To prawda. Mówi się, że to Torowi Vile, synowi Vilde - Knuta, mieszkańcy wioski
zawdzięczają inteligencję. Tor był również mężczyzną pełnym życiowego rozmachu.
- Tak, słyszeliśmy o tym.
Ylva została trochę dłużej niż reszta, ponieważ pani Bjor posiadała cenną kolekcję
starych koronek klockowych. Ylva pisała właśnie serię artykułów na ten temat i przyjęła z
wdzięcznością propozycję obejrzenia zbioru. Te artykuły spędzały jej sen z powiek, bo tak
naprawdę nie miała pojęcia o rękodzielnictwie, sama z trudnością zrobiłaby sweterek na
drutach. Ktoś obarczył ją zadaniem ponad siły, a ponieważ była nowa w gazecie, nie
odważyła się odmówić.
- Trafisz sama do domu, prawda? - zapytała Siri z przedpokoju. Była tak zmęczona, że
oczy same jej się zamykały. Najwidoczniej górskie powietrze tak na nią wpływało.
- Ale najpierw tabletka! - upomniała się Ylva. - Obiecałaś!
- Jesteś niemądra! - zaśmiała się Siri. - Masz zamiar zostać lekomanką?
- Nie mam nic przeciwko temu, o ile tylko będę mogła go jeszcze raz zobaczyć.
- Dobrze, ale więcej to już na pewno nie dostaniesz! Daję ci ją tylko po to, żeby ci
udowodnić, że tabletki nie wywołują takich samych snów. Nigdy nie myślałam, że będziesz
tak bujać w obłokach, Ylvo!
Podszedł do nich Mads. Popatrzył w zamyśleniu na Ylvę. W dalszym ciągu udawała,
że się nim nie interesuje, ale ponieważ on celowo ją ignorował przez całą minioną dobę,
powinna się już poczuć wystarczająco ukarana i potulna. Jeszcze tylko trochę się z nią
podroczy i powinna się złamać. Chciał rozbudzić w niej nadzieję, przyobiecać swoje
towarzystwo w tę ciepłą czerwcową noc, a potem, w drodze powrotnej, dręczyć ją
bezgranicznie, wcale nie próbując się do niej zbliżyć. Och! Jakie by to było dla niej
rozczarowanie! Miał zamiar zmusić tę bezczelną małą, żeby padła przed nim na kolana!
- Mogę na ciebie poczekać, Ylvo - odezwał się słodkim głosem.
Ylva, ściskając w ręku tabletkę, popatrzyła na niego zdumiona.
- Po co? - zapytała krótko.
Po co? Co to za odpowiedz! pomyślał zaskoczony Mads. Wykonał ręką nieokreślony
gest.
- No, żebyś nie musiała iść sama. Już ciemno.
Ylva zauważyła, że Siri wstrzymała oddech. Prawie słyszała szalone bicie jej serca.
- Nonsens! - parsknęła Ylva. - Jest przecież jasno jak w dzień! A ja nie należę do
dziewczyn, które potrzebują opieki taty. Wracaj z nimi i się nie wygłupiaj. Pójdę sama.
Uśmiech na twarzy Madsa zgasł. A więc chcesz się bawić dalej, pomyślał. Proszę
bardzo, ale być może stracisz swoją szansę. Mads Billing nigdy nie pada plackiem przed
dziewczynami. Nie potrzebuje tego. I tak przychodzą, i ty też w końcu przyjdziesz, kochana!
Zwłaszcza ty!
Po czym wsunął rękę pod ramię zdumionej Siri i wyszedł, częściowo odzyskawszy
zakłóconą równowagę ducha.
Kolekcja koronek była rzeczywiście wyjątkowa. Ylva notowała jak szalona.
Pozwolono jej przyjść raz jeszcze z aparatem fotograficznym. Pani Bjor, odprowadzając ją na
schody, zaczęła nieśmiało:
- Ylva...
- Tak?
- Wiem od Torsteina, że macie zamiar odgrzebać tę starą historię o Kari i Pederze. Nie
róbcie tego, Ylvo! Proszę was!
- Dlaczego nie? Przecież to były morderstwa!
Birgit Bjor rzuciła nerwowe spojrzenie w głąb przedpokoju.
- Bzdury! To była zwykła śmierć i nieszczęśliwy wypadek! Te sprawy są całkowicie
wyjaśnione.
Ylva zagryzła wargi.
- Powiem o tym Madsowi - powiedziała niepewnie. - Ale...
- Obiecaj mi to!
- Obiecuję.
- Dobrze! Dobranoc!
- Dobranoc! I dziękuję za uprzejmość!
A więc Birgit Bjor także bała się prawdy! Przez wzgląd na siebie, czy...?
Nauczycielka Pedera... Karteczka w ręku Kari. Czy Peder odkrył jakiś wzór
chemiczny? Dzięki swojemu nieprzeciętnemu umysłowi mógł wpaść na trop jakiejś
tajemniczej sprawy...
Ylva zadrżała. Przeszła już kawałek drogi, kiedy w mroku letniej nocy zobaczyła
przed sobą szczupłą postać. Przystanęła.
Syver Bjor zatrzymał się bardzo blisko niej.
- Więc jeszcze tu jesteście! - odezwał się ostro. - I w dodatku macie zamiar zostać
dalszych kilka dni.
Ylva zebrała się na odwagę.
- Skąd o tym wiesz?
- Twój kochanek dzwonił dziś do gazety i poinformował, że ma na tapecie podwójne
morderstwo sprzed lat.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates