[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ani żalu. Pozostał tylko chłód.
- Byłaś już kiedyś z mężczyzną? - W głosie Macedończyka, nie było szyderstwa,
którego podświadomie oczekiwała, tylko jakaś miękka, smutna nuta.
- Oczywiście, że tak - parsknęła. - Jestem bezwstydna i wyuzdana. Miałam setki
kochanków.
Alexandros Mandrakis milczał długą chwilę.
- Gdy cię brałem, byłaś dziewicą - odezwał się wreszcie. - Dlaczego, na Boga, nie
powiedziałaś mi o tym?
- Uwierzyłbyś mi, gdybym ci powiedziała? Przecież już wcześniej mnie osądziłeś
na podstawie tego nikczemnego listu. Próbowałam ci wytłumaczyć, że nie ja go napisa-
łam, ale nie chciałeś słuchać. Byłeś przekonany, że kłamię.
- Skrzywdziłem cię - powiedział z trudem. - I bardzo tego żałuję.
- Przecież chciałeś mnie skrzywdzić - odparła spokojnie. Nadal nie czuła żadnych
emocji, tylko martwy chłód. - I zamierzasz robić to dalej.
- Nie musi tak być.
- Nie musi? - Spojrzała na niego uważnie.
- Więc wypuścisz mnie? Znikniesz z mojego życia?
- Na to nie licz - powiedział twardo. - Zostaniesz ze mną.
- Po co się przy tym upierasz? - Potrząsnęła głową, autentycznie zdziwiona. - Prze-
cież dopiąłeś już swego. Wykorzystałeś mnie, teraz śmiało możesz mnie porzucić.
- Nie. - Spojrzał na nią przeciągle. - Jeszcze się nie nacieszyłem twoim towarzy-
stwem.
- Możesz mi wierzyć, zrobię wszystko, żebyś się nie miał z czego cieszyć - syknę-
ła.
Alexandros Mandrakis uniósł się na łokciu i odrzucił na plecy grzywę czarnych
włosów. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
- Życie jest pełne niespodzianek, moja piękna - powiedział, uśmiechając się do
niej, po raz pierwszy zupełnie szczerze. - Kto wie, może się przekonasz, że zyskuję przy
bliższym poznaniu?
Ze snu wyrwał ją dotyk czyjejś chłodnej ręki, lekko poklepującej jej nagie ramię.
Natasha uniosła powieki i spojrzała prosto w ciemne oczy drobnej siwowłosej kobiety.
Gdzie ja jestem? - pomyślała w panice i poderwała się gwałtownie. Na twarzy nie-
znajomej odmalował się niepokój.
- Czy coś się stało, thespinis? - spytała, splatając dłonie na białym, wykrochmalo-
nym fartuchu.
- Nie, skąd. - Natasha opadła z powrotem na poduszkę. - Nic się nie stało.
Nic poza tym, że Alexandros Mandrakis podstępem uwięził ją w swojej sypialni i
zmusił, by mu się oddała. Długi chłodny prysznic, który wzięła, kiedy było już po
wszystkim, nie bardzo jej pomógł. Wciąż czuła się obolała, ale dziwne zobojętnienie,
które poprzedniego wieczoru w końcu pozwoliło jej zasnąć, minęło. Rzuciła szybkie
spojrzenie na drugą stronę łóżka. Pusto. Poczuła, że budzi się w niej nieśmiała nadzieja.
Może Macedończyk zmienił zdanie? Może stwierdził, że nie warto zadawać się z nią
dłużej i zostawił jej wolną drogę ucieczki?
- Jestem Baraskevi, do usług thespinis odezwała się siwowłosa pokojówka, wyry-
wając Natashę z zamyślenia. - Jeśli życzy sobie panienka wziąć kąpiel, zaraz wszystko
przygotuję. Przyniosłam też ubrania.
Ubrania? Podciągając kołdrę pod szyję, Natasha z niepokojem spojrzała na podło-
gę, gdzie poprzedniego wieczoru porzuciła swoje rzeczy. Nie było ich tam jednak - leża-
ły na brzegu łóżka, równiutko poskładane i pachnące świeżością. Baraskevi na pewno
miała dużą wprawę w zbieraniu damskich ciuszków z podłogi w sypialni Alexandrosa
Mandrakisa. Dbała o to, by po upojnej nocy jego podrywki mogły szybko się ubrać i nie
narzucać gospodarzowi swojej obecności dłużej niż to konieczne.
- Dziękuję. - Pokryła zażenowanie uśmiechem. Dla pokojówki była po prostu ko-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 ...coś się w niej zmieniło, zmieniło i zmieniało nadal. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates